Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Wto 16:47, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
to ja jeszcze a propos miast warszawy nikt nie lubi chyba wlasnie dlatego, ze jest stolica - w wielu krajach tak jest. pojecia nie macie, jak bardzo niemcy np nie znosza berlinczykow a ci z krakowa nikogo nie lubia, taki jakis charakter poznan i wroclaw nie cierpia sie wzajemnie, ciekawe jak sprawa w innych miastach wyglada? mozna by zrobic taka mape sympatii i antypatii
Cytat: | Sillmarilion kiedys próbowałam i nie przebrnęłam, ale zdecydowanie musza zrobić kolejne podejście. |
na pewno warto dac jeszcze tej ksiazce szanse, jak sie zlapie rytm to mozna przebrnac. choc na mnie utwor zrobil takie wrazenie jakbym czytala biblie
filmowego powrotu krola nie lubie z wielu powodow, przeinaczenia i skroty to tylko jeden z nich. razil mnie przede wszystkim pompatyczny i napuszony ton. w jednej recenzji przeczytalam, ze aktorzy w 3 czesci mowia tak jak w tych roznych biblijnych ekranizacjach, natchnionym i rozedrganym glosem. bardzo trafna charakterystyka. mnie to razi, nie potrafie wczuc sie w taki przesadnie powazny nastroj, zaraz mam ochote sie wyzlosliwiac
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 17:16, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Masz świetą rację - ciągłe przmowy, brak normalnych dialogów. Fakt, że dużo tam ważnych wydarzeń, ale bez przesady, nie trzeba od razu do tego podchodzic na kolanach.
Mnie dobiła rozwlekłość końcówki - najpierw frodo szedl i szedł, i szedł..., potem się baaardzo długo wszyscy ze wszystkimi żegnali na Szarej Przystani, tymczasem tyle watków zostało zupełnie pominietych, że naprawdę ciśnie sie na usta pytanie: po co?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 18:45, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ja bym się tak nie przejmowała antagonizmami między miastami, bo przeważnie są one tylko niechęcią, która dotyczy miasta jako ogół, a nie przciętnych mieszkańców. Po prostu się utarło, że Ci nie lubia tamtych i tyle No chyba, że mówimy o lokalnych "patriotach" i pseudo-kibicach
Język i styl "S" w rzczy samej jest nieco biblijny, ale taki właśnie musiał być. W końcu książka ta jest swego rodzaju kroniką spisywaną właśnie przez Elfów i wadców Numenoru (i ich potomków). Oba te ludy należały do elity, posługiwali się szlachenym językiem Noldorów - w tym też języku opisywali swoje dzieje. Ponieważ zaś, że pisali o podniosłych i wżnych wydarzeniach - używali stylu pełnego patosu. Zasada decorum się kłania
Koniec "Powrotu króla" dość mocno ucierpiał przez rozwlekłe zakończenie. Było to marnotrawstwo czasu, który mógł byc spożytkowany na inne wątki. Jedankże niezależnie co by mówić o trylogii, to i tak mamy szczęśce, że ekarnizacja się udała. Nie ukrywajmy, ze "Władca" jest kobyłą, do której trudno się zabrać tak, aby uzyskać perfekcyjne efekty Tak więc dobrze, że film odniósł sukces i zyskał sympatię publicznosci.
Jedocześnie zauważyłam, że co trzecia osoba, która go widziała, uważa się za automatycznie za fana Tolkiena i umieszcza ten film w swojej top liście. Jeśli słyszę opinię, iz jest to jeden z ulubionych obrazów danej osoby, to jest to dla mnie sygnał, iz osoba ta nie ma sprecyzowanej opinii o filamch w ogóle, ani też wyrobionego gustu. "Władca" to sprawnie zrealizowany film, który dobrą rozrywką (!), ale jednocześnie podlega nobilitacji w związku z faktem, iz jest ekranizacją "tego" Tolkiena. Ludzie więc mogą się cieszyć ciekawym filmem przygodowym, a zarazem pochlebiać sobie, iż delektują się czymś, co przynależy do kultury wysokiej. Nie piszę tego ze snobizmu, ani tez nie mam zamiaru nikogo urazić, proszę się więc powstrzymać od ewentualnego linczu Takie, po prostu, wyciągnęłam wnoski jako filmoznawca po analizie krytycznej "Władcy" i wypowiedziach/opniach wielu fanów filmu.
Ja sama bardzo lubię ten obraz, ale nie przeceniam jego wartości, bo dla mnie nie jest to dzieło sztuki, ale jedynie dobrej jakości wyrób.
|
|
Powrót do góry |
|
|
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Wto 19:44, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Język i styl "S" w rzczy samej jest nieco biblijny, ale taki właśnie musiał być. W końcu książka ta jest swego rodzaju kroniką spisywaną właśnie przez Elfów i wadców Numenoru (i ich potomków). Oba te ludy należały do elity, posługiwali się szlachenym językiem Noldorów - w tym też języku opisywali swoje dzieje. Ponieważ zaś, że pisali o podniosłych i wżnych wydarzeniach - używali stylu pełnego patosu. Zasada decorum się kłania |
oczywiscie masz racje, i ja doskonale rozumiem czemu Sillmarilion jest w taki a nie inny sposob napisany. ale po prostu mi nie lezy, biblii tez nie lubie czytac moze to zreszta dlatego, ze Tolkien w ogole do moich ulubionych pisarzy nie nalezy?
rozwlekle zakonczenie powrotu krola rzeczywiscie bylo kompletnie niepotrzebne, nie wspomnialam o nim bo prawde mowiac wyrzucilam je z pamieci niestety posiada najbardziej przeze mnie znienawidzona ceche: sentymentalizm. duzo moge wybaczyc, ale sa granice. nie znaczy to oczywiscie, ze calkowicie skreslam PK, wrecz przeciwnie, film mi sie dosyc podobal. ale w porownaniu z poprzednimi czesciami uwazam go za najslabszy w trylogii.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 20:01, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ar-Feiniel napisał: |
Jedocześnie zauważyłam, że co trzecia osoba, która go widziała, uważa się za automatycznie za fana Tolkiena i umieszcza ten film w swojej top liście. Jeśli słyszę opinię, iz jest to jeden z ulubionych obrazów danej osoby, to jest to dla mnie sygnał, iz osoba ta nie ma sprecyzowanej opinii o filamch w ogóle, ani też wyrobionego gustu. "Władca" to sprawnie zrealizowany film, który dobrą rozrywką (!), ale jednocześnie podlega nobilitacji w związku z faktem, iz jest ekranizacją "tego" Tolkiena. Ludzie więc mogą się cieszyć ciekawym filmem przygodowym, a zarazem pochlebiać sobie, iż delektują się czymś, co przynależy do kultury wysokiej. Nie piszę tego ze snobizmu, ani tez nie mam zamiaru nikogo urazić, proszę się więc powstrzymać od ewentualnego linczu Takie, po prostu, wyciągnęłam wnoski jako filmoznawca po analizie krytycznej "Władcy" i wypowiedziach/opniach wielu fanów filmu.
Ja sama bardzo lubię ten obraz, ale nie przeceniam jego wartości, bo dla mnie nie jest to dzieło sztuki, ale jedynie dobrej jakości wyrób. |
Linczu nie będzie. Ja przynajmniej reki nie przyolżę, ale...
Po pierwsze: błagam o nieużywanie okreslenia: obraz w odniesieniu do filmu. To kalka z angielskiego i w polskim jest niepotrzebna. Wiem, że jest powszechnie stosowana, ale jako polonistka musze zaprotestować Jako nie-polonistka, nie znosze jej z calego serca, brrr!
Znam Tolkiena może nie na wylot, ale na pewno od dawna. Swego czasu każda popijawa w naszym domu kończyła się ustalaniem obsady do WP. Dodam, że w czasach, kiedy wy byłyście jeszcze w pieluchach. No dobrze, może nie w pieluchach, ale na pewno w podstawówce I o dziwo, ekranizacja należy do moich ulubionych filmów. Jak się zastanowić, to na liście moich ulubionych filmów chyba nie ma żadnego, który mozna by zaliczyć do tzw. kultury wysokiej No chyba, że filmy Jamesa Ivory'ego się do niej zaliczają, sa na niej prwie wszytskie
Co do wersji filmowej LOTR, uważam za bardzo dobry film, choć może niekoniecznie znakomitą ekranizację. Na pewno nie oddała tego, co najwspanialsze w literackim pierwowzorze, ale trzeba przyznać, że wyszło bardzo dobrze - w końcu, jak słusznie zauwazyłaś, ekranizacja takiej ksiązki, to duże wyzwanie. Być może tym, którzy jej nie czytali, podoba sie tym bardziej?
Jessie, zmieniasz ikonki jak w kalejdoskopie. Tym razem noaluvjames? Jedna z moich ulubionych twórczyń Przymierzałam się do nich, ale zrezygnowałam.
|
|
Powrót do góry |
|
|
spikerulez
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 753
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 20:20, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Jak zawsze dołączam do dyskusji w momencie kiedy wszystko zostało juz powiedziane Więc w skrócie-na Tolkienie się wychowałam Lotr momentami znam na wyrywki, to zdecydowanie książka mojego dzieciństwa(chyba? pierwszy raz czytałam w wieku ok 11-12lat) i młodości i chyba też wieku dorosłego. Na film czekałam jak każdy fan wymyślając obsedę jak Agata tylko w innym gronie bo wtedy się jescze nie znałyśmy( a szkoda) Ekranizacja mnie nie zawiodła bo od początku zdawałam sobie sprawę,że film musi różnić się od powieści no i nie uważam się za ortodoksa Hobbita cenię również,Silmarillion muszę czytać w całkowitym skupieniu bo wtedy mam wrażenie,że odkrywam stare księgi. Z Powrou Króla najbardziej chyba lubię dodatki Lubię też Rudego Dżilla Dodatkowo-potwierdzam że maratony domowe są super,że Jessie ma fajne ikonki i że Krakusi nie lubią nikogo oprócz siebie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 22:00, 10 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: |
Po pierwsze: błagam o nieużywanie okreslenia: obraz w odniesieniu do filmu. To kalka z angielskiego i w polskim jest niepotrzebna. Wiem, że jest powszechnie stosowana, ale jako polonistka musze zaprotestować Jako nie-polonistka, nie znosze jej z calego serca, brrr! |
Hmm... Widzę, że każdy polonista ma swoje skrzywienia Ja osobiście nie przypominam sobie, aby któremuś z moich to przeszkadzało. O ile dobrze pamietam, to jeszcze w szkole podstawowej zachęcano mnie do pomnażania zasobu synonimów. Czy Ci się to podoba, czy nie, słowo "obraz" pozostanie już w języku polskim, no chyba, że ktoś mądrym stworzy nam inne
Agata napisał: | Znam Tolkiena może nie na wylot, ale na pewno od dawna. Swego czasu każda popijawa w naszym domu kończyła się ustalaniem obsady do WP. Dodam, że w czasach, kiedy wy byłyście jeszcze w pieluchach. No dobrze, może nie w pieluchach, ale na pewno w podstawówce I o dziwo, ekranizacja należy do moich ulubionych filmów. Jak się zastanowić, to na liście moich ulubionych filmów chyba nie ma żadnego, który mozna by zaliczyć do tzw. kultury wysokiej No chyba, że filmy Jamesa Ivory'ego się do niej zaliczają, sa na niej prwie wszytskie
Co do wersji filmowej LOTR, uważam za bardzo dobry film, choć może niekoniecznie znakomitą ekranizację. |
Osoby, o których pisałam to w dużej większości te, które samej książki nie czytałay. Poza tym zaznaczyłam, że takie zachowanie cechuje tylko część tej grupy. Muszę też obstawać przy swoim, z moich obserwacji wynika, że ludzie, którzy uznają LotR za jeden z ulubionych, często nie mają sprecyzowanego zdania o kinie. Jednakże nie dotyczy to wszystkich, czego ty Agato jesteś przykładem. Zadaj sobie pytanie: Czy wszystkie twoje ulubione dzieła są w stylu "Władcy"? Epickie, z gwizdorami, z furą Oscarów? Raczej wątpię, bo wskazujesz na sympatię do filmów Jamesa Ivory'ego (które należą do kultury wysokiej ). "LotR" nie jest twoją przelotną sympatią, bo interesuje Cię literatura Fantasy i podchodzisz do niej nie tylko jako do czytadła, ale czegoś więcej (jakby nie było - pisałaś na ten temat pracę).
W żadnym wypadku tez nie chcę twierdzić, iż jedyne watrościowe filmy to dramaty Bergmana, bo inaczej nie zachwycałabym się Buffy. Problem polega na tym, iż "Władca" należąc do nurtu rozrywkowego jest często uznawany za bardziej wartościowy niz jest, tylko z racji iż jest ekranizacją. Jeszcze raz powtarzam: ja naprawdę lubię LotR. Jednakże tak jak "fajne" to słowo-wytrych, to "Władca" (że się tak wyrażę) to film-wytrych: wszystkim pasuje. Lubią go młodsi i starsi, laski i faceci, czytajacy książkę i nie, ludzie siedzący głęboko w temacie filmu i zupełni laicy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 8:45, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
W sumie cię rozumiem. Tak dyskutuję dla zasady Uwielbiam wdawać sie sensowne dyskusje.
Ja mam podobne odczucia jak ktoś na pytanie o swoja ulubiona muzykę wymienia soundtracki.
Po prostu nie znosze zadęcia, które towarzyszy temu, co nazywane jest "kulturą wysoką" i pogardę, jaką co poniektórzy darza wszystko, co nią nie jest. Drażni mnie to. Pamietam ze studiów panienki, które ekscytowały się filmami Larsa von Triera, tylko dlatego, że uważały, że to jest w dobrym tonie, a nie dlatego, że im sie podobały, a poza tym o kinie w ogóle wiedziały niewiele. Nie lubię ciasnych horyzontów, niezaleznie, czy zacieśniają się w okolicach wyższych czy niższych.
W sumie ekscytowanie się LOTR tylko dlatego, że sprawia wrażenie, że przynależy do kultury wyższej - choć moim zdaniem w żadnym razie tak nie jest, jesli o film chodzi - jest żałosne i tyle. A podoba się wielu osobom, bo jest dobry.
Do obrazu sie nie przekonam. To słowo w naszym jęzuku oznacza co innego i nie ma uzasadnienia, żeby je stosować w odniesieniu do filmu. Nie jestem językową purystką, wręcz przeciwnie, jestem bardzo tolerancyjna, ale jak słusznie zauwazyłaś mam swoje skrzywienia i zawsze będę uważała, że osoby, które stosują niepotrzebne kalki mają ubogie słownictwo (mimo, że synonimów dla filmu jest w polskim mało ). Dokładnie tak
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 11:00, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Doskonale się więc składa, bo ja również lubię dyskutować. Jak to mówi Spike: it' good for the soul
Mi osobiście nie przeszkadza, gdy ktoś interesuje się Tarkowskim, o ile jest to autentczna fascynacja i przy okazji osoba ta nie będzie przyczepiać się do moich gustów. Zdaję sobię sprwę, iż Buffy nie należy do kultury wysokiej, jednakże nie oznacza to, iż nie jest dziełem wybitnym Tak więc jestem bardzo otwarta na LotR jako dzieło pop kultury, żałuję tylko, iż nie jest wybitne. Jednocześnie zastanawiam się, jak by odbierano go, gdyby był tworem samoistnym, który nie podpiera się książką. Czy istniałoby tak liczne grono jego entuzjastów? Może nawet byłoby ich więcej
Dlatego tak bardzo podobała mi się postawa mojej pani profesor od seminarek, która jest znawczynią kina i osobą podchodzącą poważnie do tego zjawiska. Kiedy wyraziłam chęć pisania o Buffy, stwierdziła, że nie mam się czego wstydzić, czy mieć kompleksów, bo nie ma "niepoważnych tematów", są tylko źle napisane o nich prace
Postaram się więc Ciebie nie torturować słowem "obraz", ale wobec tego przygotuj się na powtarzanie przeze mnie słów, lub stosowanie zakręconych opisów
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 11:50, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Znowu robimy OT...
Ja poszłam na seminarium do mojego promotora, bo słyszałam, ze u niego mozna pisac prace nie tylko na temat Mickiewicza i Słowackiego. Szukałam dla siebie seminarium, a nie miałam jeszcze bardzo sprecyzowanych zainteresowań - bylismy ekperymentalnym rocznikiem, który mimo stacjonarnego trybu studiowania musiał pisac licencjat. Z persepktywy czasu uważam to za kiepski pomysł, bo, pomijajac nawet nawał pracy, jaki mieliśmy na 3 roku, konieczność zrobienia 4-letniego programu w niespełna 3 lata, wiele z nas nie było jeszcze do końca zorientowanych, czym by się chciało zajmowac. Ja zapisałam się najpierw na seminarium na kulturoznastwie, ale w październiku okazało sie, że dr, który miał prowadzić odszedł do Polityki i wypiął sie na Uniwerek Sama wiedza o kulturze mnie nie bardzo interesowała. Nie bardzo miałam tez pomysł na pracę językoznawczą. A z literatury zawsze można coś wymyslić. A koniecznie chciałam pisać o czymś, co mnie interesuje. Był u nas jeden prof., który zajmował się fantastyka, ale tylko seminaria magisterskie miał. No i w zakładzie teorii literatury, więc - brrr! No i przypomniałam sobie, że moja koleżanka pisała kiedys prace roczna o Batmanie tak trafiłam do mojego promotora, który okazał sie człwoiekiem bardzo otwartym i ceniącym ciekawe pomysły na ciekawe prace. No a i romantyzm zawsze lubiłam
Gdy przymierzałam się do magosterki było juz troche inaczej i mialam sporo różnych pomysłow, zarówno z literatury, jak i językoznastwa. Z wiedza o kultutzre nigdy sie nie przeprosiłam Ale okazałao sie, ze nie ma wielu otwartych wykładowców na mojej uczelni i nie chce im sie czytac prac o czymś, czego nie znaj a na wylot, nie czytali tomów na ten temat i musieliby włoazyć w to troche wysiłku ze swojej strony. Postanowiłam zostać u tego samego promotora, ale zmienic temat i pisać o JAne Austen. Nie doszło do skutku, bo trudno napisac taka pracę tu na miejscu (wydział anglistyki bynajmniej nie był chetny do wspólpracy), bez wyjazdu do Anglii, a na stypendium nie zdecydowałam się ze względu na młodą. Więc wróciłam do literatury fantasy i wysmażyłam kolejną prace na ten temat. Na tym niestety zakończyła się moja naukowa kariera, nad czym boleję, ponieważ mój promotor nie ma habilitacji i nie może rpowadzic doktoranta, a nikogo innego, z kim bym mogła współpracować tam nie ma Ale nie trace nadziei, że kiedys się doktoryzuje, jak nie na tym wydziale, to na innym...
Co do podziału na kulture wysoką i niską (kurcze, był kiedys już taka dyskusja), to nie lubię, gdy ktoś według niego usiłuje kształtowac swój gust, na zasadzie - wysoka jest cacy, a niska be, tego nie lubię, to nic nie warte, bo nie wysoka. Z takim podejściem spotykałam się często, głównie właśnie na uczelni. I usiłowałam z nim walczyć, ale i tak na hasła: Sapkowski, Jane Austen ludzie reagowali w najlepszym razie ze zdziwieniem.
W pisaniu pracy na temat, który ty sama znasz najlepiej jest jedno niebezpieczeństwo. O co moga zapytać cię na obronie? Bo na pewno nie o to, na czym znasz sie lepiej od komisji
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Śro 12:50, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: | W pisaniu pracy na temat, który ty sama znasz najlepiej jest jedno niebezpieczeństwo. O co moga zapytać cię na obronie? Bo na pewno nie o to, na czym znasz sie lepiej od komisji |
No właśnie Nie mam pojecia jak to będzie wyglądać, choć prof. obiecała nam że w komisji na pewno będą osoby, które interesują się filmem i są bardziej otwarte. Oby
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 13:11, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Raczej pytają "koło" tematu. O związane z nim zagadnienia teoretyczne.
|
|
Powrót do góry |
|
|
malna
Into The Woods
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 18:02, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: | Pamietam ze studiów panienki, które ekscytowały się filmami Larsa von Triera, tylko dlatego, że uważały, że to jest w dobrym tonie, a nie dlatego, że im sie podobały, a poza tym o kinie w ogóle wiedziały niewiele. |
Tylko winni się tłumaczą , ale pamiętam, że wyszedł już ten temat w Warszawie, więc uzupełniam. Nie pamiętam już dobrze, ale możliwe, że z twórczością von Triera zapoznałam się przez Bjork, której wielką fanką byłam już w podstawówce (wtedy raczej się nie snobowałam ) "Tańcząc w ciemnościach" wywarł na mnie ogromne wrażenie i tego filmu będę bronić , chociaż widziałam go tylko raz i to dawno - po prostu ciężko się ogląda tak ponure historie. Później pożyczyłam kilka "Trierów", ale bardzo spodobał mi się jeszcze tylko "Przełamując fale", zresztą podobny do filmu z Bjork.
Czemu ludzie zachwycają się "Idiotami" i "Królestwem" pozostaje dla mnie niedostępną tajemnicą.
Agata napisał: | Nie lubię ciasnych horyzontów, niezaleznie, czy zacieśniają się w okolicach wyższych czy niższych. |
heh, ładnie to ujęłaś
Nie wiem czemu, wielu moich znajomych, nie wspominając o ojcu zdaje się wyznaczać wartość człowieka ilością przeczytanych książek. W zasadzie to aż się dziwię, że im korona z głowy nie spada i wciąż dobrze się czują w towarzystwie takiej ignorantki jak ja.
Z jednej strony, coś tych ludzi omija, chociażby Buffy nigdy nie obejrzą. Z drugiej, gdyby nie zachwyty ludzi których cenię, pewnie nigdy nie dałabym drugiej szansy The Cure, obecnie jednej z moich ukochanych kapel.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 18:21, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Lars von Trier był tylko przykładem - równie dobrze mogłabym dać przykład Dostojewskiego jesli chodzi o literature, czy Bergmana, w przypadku filmów itd.
Chodzi przede wszytskim o otwartość.
Co do ksiązek - liczy sie jakośc, nie ilość Ale ja tam zawsze wyznawałam zasadę, że sa książki, do których nieprzeczytania nie wypada sie przyznawać, co nie znaczy, że koniecznie trzeba je przeczytać. Znać niezawsze oznacza - przeczytać Kiedys męczyłam sie, bo były takie, które po prostu bezwzględnie należało... Ale mam ten etap za sobą. Nie przebrnęłam przez Grę w klasy i nie zamierzam po raz kolejny próbowac
|
|
Powrót do góry |
|
|
malna
Into The Woods
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 18:45, 11 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: | Lars von Trier był tylko przykładem - równie dobrze mogłabym dać przykład Dostojewskiego jesli chodzi o literature, czy Bergmana, w przypadku filmów itd. |
z Bergmanem też już na forum wyskoczyłam
Agata napisał: | Nie przebrnęłam przez Grę w klasy i nie zamierzam po raz kolejny próbowac |
heh, to tak jak ja, kilka razy podchodziłam do tej książki. brr...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|