Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arduinna
This Year's Girl
Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Nie 18:19, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Obejrzałam ostatnio serial BBC North and South (ekranizacja powieści Elizabeth Gaskell). Akcja dzieje się w XIX-wiecznej Anglii i ukazuje m.in. stosunki ekomoniczno - społeczne. Główną bohaterką jest Margaret Hale, córka byłego pastora, który wraz z rodzina przenosi się z rolniczego południa do przemysłowej północy. Klimatycznie serial przypomina ekranizacje Jane Austin. Jak zaczęłam oglądać, to nie mogłam się oderwać.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 20:08, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Poyzcja kultowa wśrórd wielbicielek Jane Austen. Niektóre oszalały na punkcie głównego bohatera w stopniu niemalże równym co onegdaj na punkcie pana Darcy'ego. Serial już dość stary, ale świetny, ja tez go lubię i polecam. Jessie kiedyś trafila na seans na zlocie fanek JA.
Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Nie 20:08, 03 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Olka
Fool For Love
Dołączył: 16 Lut 2006
Posty: 1089
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: się biorą dzieci ;)
|
Wysłany: Nie 20:38, 03 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
"North and South" wielbię i kocham Dostanę po głowie, ale ponieważ Armitage wielbię jakieś milion razy bardziej niż Firtha to mam na punkcie Thorntona fioła większego niż na punkcie Darcy'ego.
Natknęłam się też jakiś czas temy na Makbeta w uwspółcześnionej wersji BBC z Armitage właśnie i McAvorym (coś genialnego) i doczytałam się, że to część serii ShekespeaRe-Told na którą składa się jeszcze Poskromienie złośnicy, Wiele hałasu o nic i Sen nocy letniej. Może kiedyś zbiorę się, żeby obejrzeć wszystkie... Makbeta polecam zdecydowanie
A i Makbet na pewno był dodany kiedyś do jakiejś gazety bo w Wawie na dworcu Wschodnim widziałam go jakiś czas temu (stąd wiedziałam, ze w ogóle coś takiego istnieje)
Ostatnio zmieniony przez Olka dnia Nie 20:48, 03 Sie 2008, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 0:21, 04 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie słyszałam o "North and South" , ale teraz z pewnością nie spocznę, dopóki go nie obejrzę. Richard Armitage jest całkiem uroczy, ale Colin Firth to mr. Darcy.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pon 6:20, 04 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
dzieki uprzejmości Olki posiadam wreszcie North and South (a jaka byłam załamana gdy myślałam, że już nigdy nie obejrzę!), więc myslę, że nie będzie problemu z tym, abyś go mogła zobaczyć
|
|
Powrót do góry |
|
 |
arduinna
This Year's Girl
Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Pon 20:09, 04 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Olka napisał: | "North and South" wielbię i kocham Dostanę po głowie, ale ponieważ Armitage wielbię jakieś milion razy bardziej niż Firtha to mam na punkcie Thorntona fioła większego niż na punkcie Darcy'ego. |
Z tego co czytałam, to nie jesteś w tym osamotniona
Uwielbiam intensywny wzrok Thorntona i jego głos. Nie wyobrażam sobie w tej roli kogoś innego niż Richard.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
sweet chilly
Crush
Dołączył: 09 Mar 2006
Posty: 1493
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 22:42, 04 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
zgadzam się... Richard ma to "coś" w sobie, w roli Thorntona sprawdził się znakomicie... chociaż nie porównywałam go z Firthem w "Dumie i uprzedzeniu", bo pomimo kilku podobieństw są zupełnie inni...i panowie zagrali ich niepowtarzalnie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pią 10:59, 08 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Nie myślałam, że kiedyś to powiem, ale pan Darcy w porównaniu z Thorntonem to wesoły, uroczy kompan. Richard Armitage bez wątpienia miał sporo zabawy grając taką postać.
Ogólnie bardzo mi się podobało, między innymi dzięki temu, że wątki nie skupiały się wyłącznie na uczuciu między bohaterami. Powiedzmy, że powieści Jane Austen są bardziej baśniowe, gdy tymczasem w "N & S" brzmiały nutki pozytywistyczne. W ogóle muszę zauważyć, że podobieństwa do Jane Austen są tylko odczuwalne w adaptacji, bo kiedy przeglądałam książkę, klimat był zupełnie inny, nie wspominając o języku, jako że ta książka powstała później niż powieści JA.
Mam tez kilka różnych spostrzeżeń: związek między Thorntonem i jego matką wydał mi się prawie niezdrowy, biedna Margaret jeszcze nie wie, w co się pakuje. Czy zauważyłyście, że jak na "romans" pada tutaj strasznie dużo trupów? Zdaje się, że siedem. I to głównie po to, aby Meg mogła pomóc swojemu lubemu. Jak bardzo wygodnie. No i zastanowiła mnie scena, w której Margaret wybiegła do tłumu i dostała w głowę. Kiedy potem matka i siostra Johna to dyskutowały, zaczynając od słów typu: "Widziałaś, co ona zrobiła?", myślałam, że matka (która za wszelka cenę chciała chronić swego synusia) powie coś w stylu: "To ja powinnam tam być; mieć jaja, aby pomóc Johnowi", to one zaczęły nawijać, jak to teraz Thornton musi się jej oświadczyć, bo Meg wystawiła na szwank swą reputację ogłaszając przed światem, że go kocha. WTF??!?
Co za czasy. Obecnie to ludzie dziękowaliby jej i wstydziliby się młoda dziewczyna musiała ratować dorosłego faceta z opresji. Ech.
Czy ktoś też miał wrażenie, że cała sekwencja rozpoczynająca się od przybycia Johna do Helstone zupełnie odstawała od reszty filmu pod względem wizualnym, jak i klimatem? Była tak dziwnie bajkowa, że początkowo wydawało mi się, że ktoś to śni (no bo po co John miałby jechać do Helstone?). Tak na marginesie - jak bardzo zmieniły się czasy od epoki Jane Austen - młode panienki mogą bez problemu jeździć z panami (nie będącymi ich mężami) i, najwidoczniej - całować się w miejscach publicznych. Nie rozumiem tylko dlaczego Meg narażała na szwank swą reputację obejmując Freda na dworcu? Bo robiła to wieczorem, a nie w biały dzień?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
arduinna
This Year's Girl
Dołączył: 10 Paź 2006
Posty: 752
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: okolice Łodzi
|
Wysłany: Pią 17:50, 08 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Związek z matką faktycznie był bardzo silny, wynikało to pewnie z tego, że po smierci ojaca johna mogli liczyć tylko na siebie. Matka Thortona była gotowa zaakceptować Meg jako synową, mimo że jej nie lubiła, więc może później nie było tak źle Końcówka rzeczywiście bajkowa i niezgodna z epoką, trochę to zgrzyta, ale mogę przymknąć oko
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 15:36, 20 Sie 2008 Temat postu: |
|
|
Zauważyłam, że obyczaje w danej epoce zależą od koncepcji twórców - dopasowują je w zależności od potrzeb. Stosunkowo najwierniejsze są ekranizacje BBC (jeśli chodzi o JA). Ale czy wyobrażacie sobie w tamtej epoce zachiowania, jakie piokazano nam w najnowszej ekranizacji DiU? Każdy, kto orientuje się trochę w obyczajowości tamtych czasów, widzi, że pewne rzeczy w żadnym wypadku nie mieszczą się w kanonach. I nie mówię tu o znawcach, tylko o tych, którzy przeczytali kilka ksiązek. Zwłaszca jeśli chodzi o sposób bycia w towarzystwie, bo o tym co działo się za zmkniętymi drzwiami na ogół się nie pisało.
Przychodzą mi do głowy te akurat przykłady, bo ekranizacje JA znam na wyrywki. Np. w ostatniej DiU Lizzie kilka razy odzywa się do matki w taki sposób, że ja bym się tak nie odezwała. co z tego, że jest głupia, rodziciom należał się szacunek i kropka. Albo końcówka Perswazji - Anna biega jak oszalała po Bath za Wenthworthem po deszczu i z goła głową. Kto to widział?
Ja teraz czytam W 20 lat później Dumasa i kolejny raz widzę, jak wszelkie ekranizacje Trzech muszkieterów różnią sie pod względem obyczajowości od oryginału, to co w filmach zupełnie odbiega od tego, co przedstawiono w ksiąkach, a przecież Dumas żył dwa wieki po epoce, którą opisywał. Pewnie podobnie jest z naszymi klasykami, choć wydaje się, że dotychczas ekranizacje były dość wierne, nie przypominam sobie jakichś znaczących wpadek np. w Lalce.
Wydaje mi się, że teraz producenci wychodzą z założenia, że musza operować językiem zorzumiałym dla publiczności i gdy nie pokażą pocałunków i innych czułości itp. widzowie nie będą identyfikowac się z bohaterami. Cóż, ja jdnak lubię, gdy seriale i filmy kostiumowe są naprawdę osadzone w epoce, w której się rozgrywają, a nie są jedynie wariację na temat literackieego pierwowzoru, bądż zwyczajną historyjką w ładnych strojach.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|