Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 17:41, 25 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
No to już nie mogę się doczekać na dyskusję, bo przeczuwam, jak zareagujesz na resztę sezonu
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 11:47, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
lady_m4ryjane napisał: | niezaspokojony instynkt macierzynski? ten instynkt raczej zaspokoila u siebie juz dawno a drugiego dziecka przeciez nie chce. nie pamietasz odcinka, w ktorym bala sie, ze jest w ciazy z lukiem?
ja tez dostaje pierdolca na punkcie psow i nie widze w tym nic zlego. mozna sobie na to pozwolic nie majac malego dziecka
|
Nie jestem psychologiem, ale taki pierdolec jak odtsawia Lorelai to normalny nie jest i nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Takie objawy są ewidentym objawem jakichś niezaspokojonych instynktów opiekuńczych. Może i nie chce kolejnego dziecka, choc moim zdaniem powinna, tym bardziej, ze to ostatnia chwila, a majac dziecko w tak młodym wieku i z tyloma problemami nie mogła cieszyć się macierzyństwem w pełni (wiem coś o tym), poza tym jak sie ma dorosłe dziecko, to też instynkty macierzyńskie / opiekuńcze zupełnie nie wygasają, tym bardziej, że one z Rory były tak blisko i nagle czegoś zabrakło. Stąd lekki pierdolczyk, zresztą to chyba było ewidentne, w poprzednim odcinku, ze jak płakała nad Paulem Anką, że była złą matką, nie miała na mysli psa. Mam nadzieję, bo kobiety, które nazywaja same siebie mamusiami zwierzaków są żałosne. Stąd juz tylko krok do Paris Hilton i jej psiaka ubieranego w najlepsych domach mody
To co piszesz o Annie rzeczywiście nie zapowiada się ciekawie i wygląda na to, ze tez będzie mnie to wkurzać. Co do trudności z porozumieniem - niestety Luke jest chyba takim typem, ze wołami trzeba z niego wyciagać, co mu lezy na sercu. Jak się zastanowić, to chyba nigdy nie widzieliśmy Lorelai w zwiazku z mężczyzną, na którym by jej zależało. Z Maxem jedynie, ale chyba z perspektywy czasu dobrze, że go rzuciła, bo chyba rzeczywiście nie darzyła go głębszymi uczuciami. No i wygląda na to, że jak jest w związku powaznym, to zachowuje się jak większośc kobiet, czyli często niezbyt racjonalnie.
Rory szkoda, bo jeśli miałaby już pozostać taka snobką, to cały serial traci mocny atut, jakim były dwie bardzo oryginalne i interesujące kobiece osobowości.
Co do Lane i Zacha - w sumie slub mnie nie dziwi, skoro lane wbiła sobie do głowy, że bez slubu nie da rady. Akceptacja jej matki też - bo przeciez zyją w grzechu, więc jakikowliek sposób, zeby połozyc temu kres, jest dobry. Oni nigdy specjalnie mnie nie interesowali, aczkolwiek, jak się zastanowić w istocie stanowią dośc dziwny związek...
Ostatnio zmieniony przez Agata dnia Pon 12:12, 26 Lut 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 12:58, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
lorelai zaczela tak szalec za paulem anka by udowodnic innym ludziom, ktorzy byli przerazeni tym, ze kupila sobie psa, ze potrafi zajmowac sie zwierzakiem. owszem jej zaangazowanie bylo takze zwiazane z brakiem rory przy sobie, ale ona nie jest jedynym takim przypadkiem duzo starsze kobiety rowniez maja czasem napady checi na male dzieci, gdy ich wlasne sa juz dorosle i bardzo dobrze, ze decyduja sie w tych momentach na zwierzaka, a nie na dziecko poza tym wiekszosc kobiet (ba nawet mezczyzn i ci drudzy jeszcze bardziej ) w roznym wieku i nie majacych nic wspolnego z paris hilton poswieca sie calkowicie swojemu zwierzakowi. wie to kazdy posiadacz psa chcac czy nie chcac, nawet ci ktorzy podchodza do sprawy najbardziej sceptycznie i zarzekaja sie, ze psa w domu miec nie beda, gdy go juz maja najczesciej dostaja najwiekszego pierdolca, z calej rodziny. owszem chodzenie na palcach nad spiacym psem jest przesada, ale akurat gilmore girls to serial komediowy tak wiec tam wszelkie zachowania sa wyolbrzymione.
mi najbardziej podobalo sie w akcjach z paulem anka (poza samym faktem pokazywania go na ekranie) sytuacja, w ktorej przerazony luke leci z nim w srodku nocy do weterynarza, bo pies nazarl sie czekolady. spodobalo mi sie, ze luke nie zlekcewazyl tymrazem sprawy dla lorelai bardzo istotnej, jak na gburka przystalo nie stwierdzil: "przeciez to tylko pies" i zrozumial potrzebe lorelai opiekowania sie kims. sadzilam, ze luke bedzie chcial ja namawiac do pozbycia sie psa.
a przelewanie uczuc na psa nie jest niczym zlym gdy mozna sobie na to pozwolic. dlatego tez bardzo czestym zjawiskiem jest fakt kupowania sobie przez ludzi zwierzakow w momencie gdy ich dzieci wyprowadzaja sie z domu. zreszta nie znam posiadacza psa, ktory zaprzeczylby temu, ze jego pies jest pelnoprawnym czlonkiem rodziny
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 14:46, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Hej, tez miałam psa i nie mam nic przeciwko nim.
Ale wciąz uważam, że nazywanie się mamusią zwierzaka i karmienie psa łyżeczką to przesada.
Znam wielu jak najbardziej normalnych właścicieli psów (w tym moich rodziców i całą niemal moja rodzinę), traktowanie psa jak członka rodziny niekoniecznie musi oznaczać całkowite zaślepienie.
U Lorelai wystąpiła tu podrecznikowa kompensacja. Kupiła go, zeby cos udowodnic, ale przeniosła na niego uczucia, których nie miała jak inaczej ulokować. A mi po prostu się jej zachowanie nie podoba i już. Nie pasuje tez do jej osobowości - z mojego oczywiście punktu widzenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 16:38, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
zawsze zachowania lorelai byly w tym filmie wyolbrzymione, a moja mama najczesciej lubi ja nazywac wariatka, co jest trafne, tak wiec podejscie do psa ani troche mnie nie zszokowalo. jej zachowanie wobec paula anki jest mniej denerwujace niz chodzenie za facetami na dwoch lapkach. juz lepiej gdy w tym miejscu lokuje swoje uczucia. co do christophera jeszcze ostatecznie moge ja wytlumaczyc, to w koncu ojciec jej dziecka (choc dziecko samo zauwazylo, ze do niczego nie jest im potrzebny) ale z lukiem powinna wyluzowac. jest juz w takim wieku, w ktorym kobiety patrza na mezczyzn pod katem jakim bylby mezem i ojcem, a nie zakochuja sie slepo w pierwszym lepszym przystojniaku (w szczegolnosci po takich przejsciach).
ostatnio zreszta juz troche wyluzowala z podejsciem do paula anki. to jej pierwszy pies, wiec musia sie dopiero nauczyc jak z nim postepowac. do tej pory gdy wziela jakies zwierze pod swoje skrzydla ono nie zylo zbyt dlugo, to moze dobijac. emily takze podchodzila do takiego bialego kudlatego psa co sie do niej przyblakal jak do jakiejs krysztalowej figurki. cos musialo lorelai zostac po matce
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 17:20, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Wiesz, zostrawiając już psa w spokoju, to trudno mi komentować zachowanie Lorelai w stosunku do facetów, bo to właściwie pierwszy poważny związek, w jakim ja widzimy, jak juz wczesniej pisałam. Co do Maxa, to przyznam, że za wiele nie pamietam i nie będę o tym pisać. Co do Christophera, to właściwie Lorelai z nim nie była. Jesli chciał do niej wrócić i ona tez tego chciała, to miała dla zasady zgrywać nieprzytępną? Z tego co pamietam, to wahała sie przez jakis czas, ale wyskoczyła ta sprawa z ciążą. A potem ich stosunki były przyjacielskie, więc nie dziwi mnie, że gdy sobie nie radził, bez zastanowienie pospieszyła mu z pomocą. W przyjaźni nie ma przeciez miejsca na unoszenie sie honorem i takie tam dyrdymały.
Jesli chodzi o Luke'a, wydaje mi sie, że ona po prostu chce, zeby było dobrze. Nadal się docierają i nie oburza mnie, że czasem z niego cos wyciaga, sama dąży do łagodzenia konfliktów. Dlaczego nie? Na tym polega związek i dojrzałość, na docieraniu sie, dążeniu do kopmromisów. Oczywiście, przy braku takich odruchów z jego strony, nic z tego wyjśc nie może. Dobrej woli mu nie brakuje, ale jak wiadomo powszechnie, dobrymi chęciami wybrukowane jest piekło. Luke ma wyjątkową niecięć do rozmowy, a bez tego trudno jest dojść do porozumienia, mimo, że to cecha większości męskiej populacji.
W sumie nie wiem, co rozmumiesz poprzez to "latanie na dwoch łapkach za facetami", ale mam spore braki w serialu i wiele rzeczy wyleciało mi z głowy.
A zachowania Lorelai, mimo, że wyolbrzymione, zawsze mnie bawiły i nigdy nie uważałam jej za wariatkę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 20:31, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
co do tego, ze poleciala na skinienie christophera to nie chodzilo mi o jej pozniejsza pomoc tylko chwile, w ktorej chciala z nim byc gdy niby zerwal ze swoja dziewczyna. nie trudno bylo ja przekonac, blyskawicznie sie przed nim otworzyla. co do pozniejszej pomocy - fakt, ze rory zabronila christopherowi wiecej do lorelai dzwonic o czyms swiadczy. wiedziala, ze jej matka ma do niego slabosc, a on tylko wykorzystuje jej dobre serce. to wszystko jeszcze zlaczylo sie z jej poczatkami z gburkiem, ktory jak wiemy z ostatniego odcinka nerwowo reaguje na christophera, wiec to cale pomaganie moglo zniszczyc jej dopiero co zaczety zwiazek.
co do kompromisow: czy aby nie powinny wychodzic z obu stron? w przypadku lorelai i luke'a tak nie jest. ZAWSZE od samego poczatku to lorelai za nim chodzi i przekonuje by sie nie zloscil. nawet gdy nie jest to jej wina! przeciez na to, ze ostatnio christopher zadzwonil lorelai nie miala zadnego wplywu. nie dziwie sie, ze w pierwszym odruchu chciala szybko wylaczyc sekretarke. tez bym tak zrobila gdybym wiedziala, ze gdy moj facet to uslyszy znow zacznie swoje jazdy. ciekawe na ile luke bedzie teraz szczery z lor w kwestii jego dziecka. narazie nie byl zbyt skory by sie przyznac.
wracajac do ostatniego popisu luke'a - lorelai blagala go by nie robil jazdy przy znajomych. ale gdzie tam on oczywiscie musial siedziec z ponura mina i do wszystkich odburkiwac, bo christopher smial zadzwonic do lorelai. jest okropny. gdy mowie o humorkach u facetow mam na mysli wlasnie takie zachowanie. a juz najwiekszym przegieciem bylo to jak lorelai lazila za nim, przepraszala go tuz przed ich zareczynami przy ostatniej wielkiej jezdzie, a on w ogole nie chcial miec z nia nic do czynienia, bo sie OBRAZIL. luke zawsze jest nastawiony na NIE i uwaza, ze wszystko musi dziac sie tak jak on sobie tego zyczy. tu nawet nie chodzi o zdolnosc do rozmowy. obraza sie jak glupi dzieciak i gotowy jest wszystko zaprzepascic z powodu swojego humorku. nienawidze tego typu mezczyzn. zadna jazda spowodowana zespolem napiecia przedmiesiaczkowego nie moze sie rownac z facetem, ktory jest taki 24/7. masakra. teraz po tej ostatniej aferze, w ktorej zazyczyl sobie u lorelai pelnej szczerosci zobaczymy jak sam sie z tego wywiaze w akcji ze swoim dzieckiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 20:43, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Myślę, że obie macie racje z tym psem.
Lor kupiła go, bo, moim zdaniem, po tym jak Rory zniknęła z jej życia, potrzebowała kogoś/czegoś, kto zapełniłby pustkę w jej życiu. Jasne, miała Luke'a, ale on musi pracować i nie jest super towarzyski, a Lor potrzebowała stałego zajęcia, aby nie myśleć o swoich problemach. To zaś, że zaczęła zajmować się nim przesadnie wynikało, po części, z chęci, aby udowodnić innym, że potrafi (bo Gilmorki nie miały szczęśliwej ręki do futrzaków).
No i dochodziła jeszcze kwestia jak zapchać dziurę, która się zrobiła, gdy Lor i Rory nie mają tylu wspólnych scen
A co do zachowania Lor w związkach i poza nimi to mam kilka rożnych teorii. Po pierwsze - bardzo lubię jej dziwactwa i uważam, ze są bardzo urocze i pasują do niej. Jednakże czasami scenarzyści wpakowują ja w taką sytuację, która może zacząć irytować np. czasami z drogim pieskiem.
Po drugie - uważam, że Lor jest wspaniałą osobą, ale fakt, ze przez tyle lat żyła sama z Rory i była całkowicie niezależna od wszystkich i wszystkiego ma tez swoje złe strony. A mianowicie Lor jest wielką egoistką. W każdym związku to jej partner musiał się do niej dostosowywać, a nie na odwrót. Fakt, że będąc z Lukiem stara sie to zmienić pokazuje, że naprawdę starała się sprawić, żeby ten związek działał. Jednakże czasami nie potrafiła zachować tu równowagi i robiła z siebie męczennicę zabiegając o uczucia i uwagę Luke'a. Jeżeli o to chodziło Lady, to mogę się w tym punkcie zgodzić. To zachowanie nie było jednak spowodowane jej dorośnięciem do poważnych związków, czy też umiejętnością chodzenia na kompromis co pokazuje sezon 7. Dlatego coraz bardziej jestem przekonana, że Lor nie powinna wchodzić z nikim w stałe związki, bo ona, po prostu, nie jest do nich gotowa (co zresztą widać po jej historii z mężczyznami) i nie jestem pewna, czy kiedykolwiek będzie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
aqua
Heartthrob
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1817
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Milanówek
|
Wysłany: Pon 20:53, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
lady_m4ryjane napisał: | ciekawe na ile luke bedzie teraz szczery z lor w kwestii jego dziecka. narazie nie byl zbyt skory by sie przyznac.
|
mi się wydaje że on chciał jej powiedziec jak przyszła do baru, ale ona od razu wypaliła że sie pogodziła z Rory, a wiadomo ze jak lorelai zacznie to ma niezła nawijkę i cięzko sie wtracic. no a potem szybko wyszła zanim dałą mu dojsć do slowa. teraz pewnei nie będzie chciałjej powiedizec, żeby nie psuc tego szczęścia
mnie tam sie niep odobało samo "pogodzienie się" Lor i Rory, tlye czasu sie nie odzywały, a tu nagle Rory dostaje prace, wraca na studia i bez żadnego wyjaśnienia jest jak dawniej. w ten sposób moim zdaniem przyznałą isę do tego że popełniła bład i że Lorelai miała racje
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 23:34, 26 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
Ar-Feiniel napisał: | A mianowicie Lor jest wielką egoistką. W każdym związku to jej partner musiał się do niej dostosowywać, a nie na odwrót. Fakt, że będąc z Lukiem stara sie to zmienić pokazuje, że naprawdę starała się sprawić, żeby ten związek działał. Jednakże czasami nie potrafiła zachować tu równowagi i robiła z siebie męczennicę zabiegając o uczucia i uwagę Luke'a. |
wlasnie calkowicie sie z tym nie zgodze. mam wrazenie, ze ona do kazdego podchodzi z sercem na dloni, a inni to wykorzystuja. nigdy nie widzialam by lorelai starala sie kogos na sile zmieniac. mozesz podac konkretne przyklady? rowniez w ogole nie pamietam jej zwiazku z maxem, natomiast christopher zawsze potrafil zawrocic jej w glowie i byla gotowa zrobic dla niego wszystko (nawet zaryzykowac nowy zwiazek by mu pomoc). co do luke'a to mam wrazenie, ze lorelai probuje utrzymac wszystko na sile. czy to ze wzgledu na wiek i chec ustatkowania sie, czy tez, zeby w miasteczku ludzie nie gadali, czy moze dlatego, ze nie odzywala sie z rory i nie chciala miec jeszcze na glowie problemow milosnych. i tak taka desperacja jest przesadna. sama czasem po toksycznym zwiazku dochodzilam do wniosku, ze lepszy zaden facet niz nieodpowiedni i jesli nie ma normalnych na swiecie to chyba bede musiala zyc sama. chyba dorosla kobieta po przejsciach, majaca dorosla corke, ktora sama wychowala tymbardziej powinna mezczyzn traktowac lekka reka. i nie tlumaczcie mi tu jej tym, ze zakochana osoba nie moze trzezwo oceniac. ona nie ma lat 17! szara rzeczywistosc szybko potrafi czlowieka przybic do ziemi i konczy sie fruwanie w obloczkach.
ciekawe jak dlugo jeszcze lorelai wytrzyma z tymi luka fochami. ja jestem strasznym cholerykiem i bym takiego dziadyge wywalila ze swojego domu a jeszcze po takim burczeniu do moich znajomych, bo musi wyladowac swoje nerwy ale nie chce ze mna rozmawiac tylko woli zachowywac sie jak idiota. wrrr nie do zaakceptowania! to bylo po prostu chamskie i niekulturalne. w takich momentach wychodza podstawowe roznice takie, ze lor jest z arystokracji, a luke to zwykly prostak.
z tym podejsciem do luka lor zaczyna mi przypominac moja kumpele, ktora zawsze bierze na siebie cala wine w zwiazku, zawsze przeprasza, jest podatna na odwracanie kota ogonem co faceci uwielbiaja robic i jeszcze autentycznie sama czuje sie winna, a potem jeszcze pluje sobie w brode, bo wszystkie jej zwiazki koncza sie z inicjatywy jej facetow. tak wiec ciagle ustepowanie, przepraszanie i blaganie tylko z jednej strony bynajmniej nie zalatwia sprawy.
mam nadzieje, ze lorelai sie troche otrzasnie i jeszcze pokaze pazury, bo narazie przypomina lagodnego pola anke, ktory za odrobine milosci bedzie grzecznym pieskiem. byleby tylko byc kochanym
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Wto 1:08, 27 Lut 2007 Temat postu: |
|
|
lady_m4ryjane napisał: | nigdy nie widzialam by lorelai starala sie kogos na sile zmieniac. mozesz podac konkretne przyklady? |
Nie miałam na myśli, że stara się kogokolwiek zmieniać, ale że lubi żeby dużo rzeczy działo się na jej warunkach. Nie sądzę, ze robi to z premedytacją, ale po prostu pewne rzeczy zakłada. I to nie tylko w związkach z mężczyznami, ale wszystkimi ludźmi np. kiedy Lor snuła plany na życie z kolejnymi facetami, to zawsze przyjmowała, iż będzie mieszkać w Stars Hollow; kiedy Emily planowała jakieś imprezy dla Rory, to od razu twierdziła, iż jej córka nie będzie chciała brać w nich udziału (choć najczęściej okazywało się, iż Rory nie była za bardzo przeciwna).
Ponieważ zawsze bardzo podziwiałam Lor, to nie zwracałam na to uwagi. Jednakże oglądając sezon 7 uświadomiłam sobie, iż faktycznie zawsze taka była. Jak już pisałam - jest to dość zrozumiałe, skoro od 17 roku życia pracowała, samodzielnie wychowywała dziecko i podejmowała wszystkie decyzje. Tyle, że związek polega na tym, że czasami trzeba robić, to najlepsze dla "nas", a nie tylko to, co najwygodniejsze dla "mnie".
lady_m4ryjane napisał: | mam nadzieje, ze lorelai sie troche otrzasnie i jeszcze pokaze pazury, bo narazie przypomina lagodnego pola anke, ktory za odrobine milosci bedzie grzecznym pieskiem. byleby tylko byc kochanym |
Porównanie wydaje mi się (niestety) trafne. Brace yourself for what's coming
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 11:15, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
ehh rory jednak caly czas ciagnie do tego "grubego zycia". gdy ogladalam sobotni odcinek mialam wrazenie, ze chyba opuscilam kilka poprzednich choc wcale tak nie bylo. nie sadzilam, ze rory tak szybko przejdzie z loganem do porzadku dziennego i cala happy sobie z nim zamieszka w cudnym domu nad morzem jego dennego ojca. tak jakby wczesniej nic sie nie wydarzylo. oby ten logan wyjechal na rok do anglii ale z tego co widac to jeszcze ma na to kilka miesiecy, wiec czasu mnostwo do ponownego zrujnowania zycia rory. poza tym niby rory podjela ta prace ale jakos nie widac by pracowala, nie uczy sie tez za wiele.
a luke???? wrrrrr grrrrr. wiedzialam, ze lorelai w koncu dowie sie o jego dziecku nie od niego. i zeby przekladac zaraz slub? czarno to widze. mam dosyc tego kolesia. byli lepsza para jako przyjaciele.
|
|
Powrót do góry |
|
|
miss_noone
Dirty Girls
Dołączył: 20 Lis 2005
Posty: 3072
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sunnydale
|
Wysłany: Pon 15:51, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
luke mnie coraz bardziej wnerwia. jak lorelai moze byc z takim gburem? nic mu sie nigdy nie podoba.
a co do rory, to nie jestem przekonana czy to wszystko wina logana. ona sama jest taka dziwna i sobie zycie komplikuje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
aqua
Heartthrob
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 1817
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Milanówek
|
Wysłany: Pon 20:13, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
a cos sie jakiegos ważnego stało?
w pracy byłam w sobotę i niedziele i nie ogladałam
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Pon 21:41, 26 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
odcinek byl nudny. lorelai i luke pojechali na kilka dni w odwiedziny do rory i logana, ktorzy zamieszkali sobie w pieknym domu nad morzem - oczywiscie wlanosc ojca logana. ojciec logana przyjechal i zrobil mu wielka awanture, ze gdzies tam mial byc, a go nie bylo. kazal mu sie natychmiast pakowac i mowil, ze logan wyjedzie na rok do londynu i nie ma w tej kwestii nic do gadania (ale to dopiero po wakacjach). logan zebral manatki, wiec jego goscie tez musieli
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|