Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 11:24, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
ale to idiotyczne szybkie zakochanie przytrafilo mu sie 2 razy, czyli o 2 razy za duzo. mam wrazenie, ze on bylby w stanie zakochac sie w kazdym kto - albo zwrocilby na niego uwage albo gdyby ktos mu zasugerowal, ze ta osoba jest ok.
co to wygladu to owszem szczegolnie na poczatku z fryzurka w dupke jest niedozaakceptowania ale sam marc blucas jest bardzo apetyczny, polecam przejrzenie niektorych jego sesji zdjeciowych riley wyglada juz calkiem w porzadku pod koniec jego historii z buffy w 5 sez. i gdy pojawia sie w 6. zreszta - co tu duzo mowic, fryzurka w dupke chyba nikomu nie moze sluzyc. wyobraz sobie spike'a
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 11:45, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Fryzura Riley'a jest najmniejszym jego problemem. Po prostu ten mdły, w 100% przeciętny typ urody do mnie nie przemawia. Kiedy po raz pierwszy oglądałm sezon 4 i 5 Buffy, to bardzo lubiłam Spuffy, ale jeszcze nie miałam ugruntowanego o nich zdania. Wobec tego Riley często traktowałam z obojetnością, a nie z dużą niechęcią. Jednakże jego wygląd zawsze był dla mnie odstręczający.
PS. Jako William Spike nosił kiepską fryzurę, a jednak chwytał mnie za serce, zwłaszcza gdy powidział do Cecily "If they're no good, they're only words but... the feeling behind them... " Aww
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 11:49, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
no rozumiem, ze rileyowi brak tego czegos, jednak nie sadze by to byla kwestia wygladu
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 12:09, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Dla mnie wygląd liczy się, choć w mniejszym stopniu niz osobowość. Podobali mi się brzydcy faceci, jednakże ich brzydota była frapująca. Riley, dla mnie, do tej grupy się nie zalicza. Z jego urody bije nuda i przeciętność. Jednakże, na szczęście, każdy może mieć w tym względzie inne zdanie, bo inaczej musielibyśmy chyba zacząć klonować, aby zaspokoić popyt na niektóre osobniki (Oczyma wyobrażni widzę np. 3 miliony egzemplarzy Brada Pitta )
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 12:28, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
nie zachwycam sie uroda rileya choc zdecydowanie jest lepszy i mniej przecietny niz brad pitt. wedlug mnie to taki sam typ urody co angel tylko w wersji blond duzy, umiesniony, male oczka, niskie czolo samej postaci niestety brakuje tej iskry, wiec przez to wydaje sie calosciowo maloatrakcyjna. w sumie u mnie jest juz regula, ze jak ktos mi z czyms nie pasuje z charakterem to przestaje tez widziec cokolwiek w jego urodzie, nawet jesli jest ogromnym przystojniakiem
podsumowujac riley bylby dla mnie idealem jakby wykasowac cala jego jazde zwiazana z meskim ego w czasie gdy mama buffy walczyla z guzem mozgu i jego historie z sam. podryw buffy jako tako mozna by zniesc i uznac za 'slodki' z racji tego, ze riley nie byl raczej don juanem, ktory opanowal sztuke flirtu jednak te 2 numery skreslaja go w konkurencji na idealnego meza bezpowrotnie ideal to ideal co innego realna postac z krwi i kosci
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 15:37, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Lilith_1753 napisał: |
Trochę brakuje mu ikry (nawet nie umie być o Buffy zazdrosny jak należy), ale w sytuacjach podbramkowych potrafi zadziałać, no i tak wyrozumiały jest...do obrzygania...tak, to idealny kandydat na męża |
Lilith, widzę, że się doskonale rozumiemy
Lady, my, jak zwykle, nie rozumiemy się zupełnie. Począwszy od oceny Rileya, na oczekiwaniach wobec facetów kończąc.
Idały, takie życiowe ideały, które potrafi sie docenić, mając już pewne życiowe doświadvczenie, mają to do siebie, że nie są zbyt pociągające. Dziewczyny marzą o facetach takich, którzy nie istnieja, a w swoim wybranku te cechy, które nie do końca im pasują, albo decyduja się zaakceptować, albo postawnawiają zmienić. Róznie to sie potem układa, najczęsciej ludzie sie, chcąc nie chcąc, po prostu docierają. Ja jestem na etapie, że doskonale wiem, że ideały nie istnieją, przynajmniej takie, jakie mi sie idaełami wydają, bo zycie z takimi to droga przez mękę, nie ma mocnych, pewne cechy po prostu w parze nie idą. Wiem też już jednak czego od życia oczekuje i jakiego zycia bym chciała i zdecydowanie łatwiej by mi było to osiągnąć z takim facetem jak Riley (takim, jak ja go widzę, co jak widać tez jest dośc subiektywne). Koniec końców, najprawdopodobniej będę musiała zadowolic się kotem... [/url]
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 16:34, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
hehe agata prawisz mi lekcje jak 15-latce rozumiem twoj punkt widzenia - jako tako ale stosujac okreslenie ideal biore pod uwage wszystkie cechy, ktore mi odpowiadaja i neguje te, ktore sa dla mnie okropne. w zyciu niestety nie raz trzeba te okropne cechy zaakceptowac, pojsc na jakis kompromis ale przepraszam my tu mowimy o idealach
tak naprawde zdaje sobie sprawe z tego, ze duzo wymagam od ludzi ale to tylko dlatego, ze najwiecej wymagam od siebie. tak wiec sa pewne sprawy, sfery zycia, ktore mi sie w glowie nie mieszcza i albo nie umiem ich zaakceptowac albo akceptuje z wielkim bolem, a wtedy wszystko nie wyglada tak jak powinno. moze takie podejscie jest w pewnym sensie zwiazane z tym, ze jestem jedynaczka i rodzice przyzwyczaili mnie to tego by dostawac to co najlepsze i jak do tej pory jeszcze sie na tym 'nie przejechalam', a co najwyzej pomoglo to w dojsciu do rzeczy z pozoru niemozliwych generalnie wychodze z zalozenia, ze trzeba starac sie zdobywac to co najlepsze, a przynajmniej szukac tego co jest dla nas najlepsze - w tym przypadku mowimy o mezu idealnym. a sadze, ze akurat w tej dziedzinie jaka sa wymagania od facetow nie jestem osoba oczekujaca cudow i rzeczy niemozliwych, a wady jakie widze u rileya sa u mnie w czolowce na liscie: 'cechy jakich nalezy sie u facetow wystrzegac' (choc zdecydowanie spike ma duzo wiecej cech, ktore znajduja sie na tej liscie ). tymbardziej, ze riley jest typem faceta jakich znam w ogromnej ilosci i nigdy z takimi osobnikami nic nie wychodzilo czy to w moim przypadku czy tez znajomych. pominawszy fakt szerokiego serca i samemu robienia sobie problemow najwiekszym zgrzytem u tego typu osob jest zwiazanie sie z silnymi charakterami. a to nigdy nie dziala. silny partner najczesciej nie potrafi nawet nie tyle co zrozumiec problemy tej zatroskanej osoby ale w ogole je dostrzec. w rezultacie partner zatroskany czuje sie nierozumiany, a niezrozumienie to chyba najgorsze co moze sie w zwiazku przytrafic. oceniam rileya wedlug siebie i calkowicie rozumiem buffy, ktora nawet nie zauwazyla, ze cos jest nie tak. ja rowniez bym nie zauwazyla, a gdybym zaczela podejrzewac, ze cos jest nie tak tylko bym sie zdenerwowala, ze mam naprawde powazne troski na glowie, a partner robi mi jakies jazdy, bo cos sie nagle dziwnego w jego mozgu urodzilo. ty agata pewnie bys usiadla z takim osobnikiem i zaczela rozmawiac ale nie wiem czy tak latwo by ci bylo zajmowac sie takimi sprawami gdyby w tym czasie twoja mama lezala w szpitalu po operacji guza mozgu. ciezkie jest wspolzycie z ludzmi skoncentrowanymi na swoich problemach, do tego wszystkiego najczesciej bywa tak, ze ci co sie tak najbardziej wszystkim martwia nie przezyli jeszcze naprawde powaznych klopotow. tak mniej wiecej idzie moj ciag myslowy jesli chodzi o ten pierwszy powazny zgrzyt buffy-riley. stawiajac sie na buffy miejscu najprawdopodbniej pociagnelabym historie tak samo. tu moge rileya wytlumaczyc tym, ze z taka osobowoscia absolutnie nie pasuje do buffy i nigdy nie pasowalby do mnie ale to nie znaczy, ze inna osoba nie potrafilaby go zrozumiec i zaakceptowac takiego jakim jest.
natomiast druga sprawa dotyczaca jego szybkiego zakochiwania sie to nie mam nic na jego obrone. i ty agata chyba tez nie, bo sama mowilas, ze gdy myslisz o rileyu nie bierzesz pod uwage odcinka as you were. a to nie sprawiedliwie, bo odcinek duzo o nim mowi
edit: w tej sprawie mam tylko jedno wytlumaczenie niestety na niekorzysc rileya: osoby, ktore tak starsznie sie wszystkim zamartwiaja i lubia szukac sobie problemy bardzo szybko tez potrafia sie z tych problemow wyleczyc. i cos w tym jest. tu za najlepszy przyklad podalabym swoja przyjaciolke, u ktorej przy kazdym powaznym problemie jest wielka afera, srodki na uspokojenie, zupelna zalamka, zero mozliwosci pocieszenia, az nagle przechodzi jak reka odjal. a juz standardem jest, ze ten wielki bol i zalamke powoduje jakas milosc, a wyleczenie - nowa milosc. oj nie chcialabym faceta z takim charakterem. a juz bynajmniej nie meza to sie wiaze po prostu z niedojrzaloscia uczuciowa, a niektorym niestety nie mija ona nawet z wiekiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 20:00, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Nie, bo ty po prsotu nie przyjmujesz do wiadomości, że to, co ja rozumiem poprzez "idealny kandydat na męża", nie pokrywa sie wcale z moim ideałem. Abstrahując juz od tego, jak każda z nas ocenia Rileya
Riley, tak jak ja go oceniam, to byłoby takie małżeństwo z rozsądku
I nie traktuje cię protekcjonalnie z wyżyn mojego życiowego doswiadczenia, tylko staram sie wytłumaczyć jak to sie stało, że w ogóle rozpoczęła sie ta dyskusja
Tak w ogole to miała byc taka luźna dyskusja pól serio, bo juz żeśmy tyle pisały o Rileyu, że powiedziane chyba zostało wszystko Moje zdanie o nim zmienia sie wraz z upływem sezonów, zachowanie w czasie choroby joyce jest nie do usprawiedliwienia, ale ja tego nie moge tłumaczyć inaczej, niż chęcia szybkiego pozbycia sie go z serialu. Riley taki, jaki pojawił sie w 4 sezonie jest zdecydowanie typem, który mi odpowiada (poza fryzurą). polubiłam go i bede go bronić, a błędy tłumaczyć na jego korzyść. małżeństwo z Sam? Zgodnie z zasdą klin klinem - nie miało szansy przetrwać (jak w moim fanfiku ). Jednak muszę powiedzieć, że mimo, że As you were nie mogę ogladać bez wzburzenia, jego zachowanie wobec Buffy, poza faktem, że pojawił sie niespodziewanie z żoną, jest bez zarzutu, jak sie racjonalnie zastanowić. Tak jak napisała Lilith, jest idealny do obrzygania, ale z takimi facetami zyje sie łatwo i przyjemnie, a jazdy, które uskuteczniał w 5 sezonie - to juz nie ten sam Riley, tylko jakis Mr Hyde
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 20:24, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
heh ale u mnie takze oddzielnym pojeciem jest idealny facet dla mnie a idealny kandydat na meza w ogole, ale nie moge pojac jak riley moze byc tym drugim zwazywszy na wady jakie posiada (a zreszta pierwszym tez). z czego jedna wade juz ci wytlumaczylam - dla mnie jest niedozaakceptowania, dla kogos innego moze nie stanowic problemu, ale druga chyba w kazdym przypadku zgrzyta gdy mowa o kandydacie na meza a nawet nie probowalas rileya w tej kwestii bronic. podoba ci sie za czasow fryzurki w dupke i nawet przed rozstaniem z buffy, a jego najwiekszy grzech nie przyjmujesz do wiadomosci. tak wiec nie riley jest idealem tylko ty go idealizujesz slowem z tego co zrozumialam dla ciebie idealny maz to riley bez as you were. pierwszy problem jaki powstaje z jego udzialem jestes w stanie tlumaczyc, nawet obwiniac po czesci za to buffy, drugi juz nie, w zadnym wypadku, a dla mnie ten drugi jest konsekwencja pierwszego. no a riley z 4 sez. i troche potem jest jak co drugi facet - do czasu, do pierwszego problemu kazdy jest idealem nie widze rileya w roli meza ani ojca, bo raz - wydaje sie jeszcze na to niedojrzaly i sadze, ze malzenstwo z sam tez mu sie rozpadnie przy pierwszym wiekszym problemie, dwa - nigdy nie mielismy okazji go zobaczyc w sytuacjach bardziej rodzinnych, nawet niewiadomo z jakiej rodziny on pochodzi, jakie wzorce zostaly mu wpojone. no i tak prawde mowiac to dziwne, ze nigdy buffy nie zabral do iowa chociaz na jakis weekend by mogla poznac kogos z jego rodziny, to oznacza, ze nie myslal o niej zbyt powaznie. cechy, ktore wymienilas u rileya jako pozytywy sa pozytywne gdy ocenia sie go jako kandydata na chlopaka. a skad ten maz przy postaci rileya ci sie wzial to prawde mowiac nie wiem :>
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:17, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ja Buffy o nic nie obwiniam, wypraszam sobie. Przynajmniej nie w tym watku.
Celowo nie włączam Buffy do tej dyskusji, bo jak juz zaznaczyła na wstepie oni do siebie nie pasowali i udac im sie nie mogło, niezaleznie od okoliczności.
A w ogóle to pogubiłam sie juz w tych twoich problemach i wadach
Po zastanowieniu stwierdzam, że Rileya po częsci rozumiem, nawet w tych okolicznosciach, za które go potepiam (oj, jakos mi to nie po polsku wyszło). Zdarzyło mi sie cos takiego, że bliska mi osoba, wtedy najblizsza, przeżywała śmierć swojego przyjaciela i całkowicie mnie wtedy od siebie odsunęła. Mimo, że zdawałam sobie sprawę, że to nie czas na sceny itp., uświadomiłam sobie wtedy, że nic z tego nie bedzie i że to oznacza przepaść nie do pokonania. Oczywiście są takie osoby, które w cięzkich chwilach odsuwają sie od innych. Każdy przeżywa swój ból na swój sposób. Ale bardzo ciężko mi było to zaakceptować. To, że w takiej sytuacji on sie ode mnie całkowicie odsunłą było bardzo, bardzo przykre. Może własnie dlatego nie potrafie tak całkiem Rileya za to potepic.
Co do szybkiego zakochiwania się, to też inaczej to postrzegam. Czsem czlowiek zakochuje sie od pierwszego wejrzenia i kocha do końca życia - sa takie przypadki. Czy w przypadku Buffy to było zbyt krótko? Nie wiem. Moim zdaniemmiesiąc to nie jest za krotko. Nie żeby sie zakochać, ale zeby sie poznac potrzeba więcej czasu. Z zakochiwaniem sie jest jednak ten problem, ze czasem zakochujemy się zanim dobrze kogpś poznamy. I z tego bierze sie cała masa klopotów. Bo potem okazuje sie, że ta osoba jest beznadziejna, ale juz ja kochamy i klops A wracając do Rileya i Sam - nie wiem czy ja kochał, nie zdązylismy sie o tym przekonać. Jesli było tak, jak ja sobie wyobrażam, a poniewaz nie zostało pokazane inaczej, więc przyjmuje, że musiało byc własnie tak , ożenił sie z nia pod wpływem pierwszego zauroczenia, żeby udowodnic sobie, ze zapomniał o Buffy, ale tak nie było, wiec musiało się to źle skończyć... Nie przemawia to na jego korzyśc, ale... jakie to romantyczne!
Blagam, zakończmy już te dyskusję, bo prowadzi do nikąd, a nie moge sie powstrzymać, żeby ci nie odpisywać, choc juz tyle razy udowodniłysmy sobie i wszytskim, ze nasze oceny Rileya i nie tylko różnia sie diametralnie. Uwielbiam z toba dyskutowac, ale znajdźmy sobie inny temat Bo bedę musiała przyznac, że nienawidze Rileya i bedzie to, o zgrozo, prawda!
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 22:31, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: | Blagam, zakończmy już te dyskusję, bo prowadzi do nikąd, a nie moge sie powstrzymać, żeby ci nie odpisywać, choc juz tyle razy udowodniłysmy sobie i wszytskim, ze nasze oceny Rileya i nie tylko różnia sie diametralnie. Uwielbiam z toba dyskutowac, ale znajdźmy sobie inny temat Bo bedę musiała przyznac, że nienawidze Rileya i bedzie to, o zgrozo, prawda! |
no to juz sie pogubilam
rzeczywiscie roznica miedzy naszymi charakterami jest diametralna. nawet z przykladem, ktory przytoczylas to ja tez jestem takim typem, ktory woli najwieksze problemy przezywac w samotnosci i wrecz innym uswiadamiac, ze jest wszystko ok mimo, ze w srodku nie jest.
ja ciagnelam watek ze wzgledu na tego meza, a nie postac rileya, bo co do niego juz raczej to co najwazniejsze zostalo powiedziane kiedys. i w sumie mimo zagorzalej dyskusji wciaz nie wiem jaki jest dla ciebie ideal meza (choc pewnie inny niz moj ), a wlasnie najwieksza zmylka jest to przyrownanie do rileya.
Ostatnio zmieniony przez lady_m4ryjane dnia Nie 22:35, 29 Paź 2006, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 22:33, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
lady_m4ryjane napisał: | Agata napisał: | Blagam, zakończmy już te dyskusję, bo prowadzi do nikąd, a nie moge sie powstrzymać, żeby ci nie odpisywać, choc juz tyle razy udowodniłysmy sobie i wszytskim, ze nasze oceny Rileya i nie tylko różnia sie diametralnie. Uwielbiam z toba dyskutowac, ale znajdźmy sobie inny temat Bo bedę musiała przyznac, że nienawidze Rileya i bedzie to, o zgrozo, prawda! |
no to juz sie pogubilam |
No bo jak jeszcze troche pociagniemy, to naprawde go znienawidze !
Cytat: | wciaz nie wiem jaki jest dla ciebie ideal meza |
Nudziarz! Poczciwy nudziarz
A poważnie: kiedys ci szczegółowo wyjasnię.
|
|
Powrót do góry |
|
|
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 22:41, 29 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: |
Cytat: | wciaz nie wiem jaki jest dla ciebie ideal meza |
Nudziarz! Poczciwy nudziarz
A poważnie: kiedys ci szczegółowo wyjasnię. |
no wlasnie wreszcie przypomnial mi sie glowny watek, bo moim idealem rowniez jest poczciwy nudziarz i probowalam cie przekonac, ze riley z pozoru nudny i okreslany mianem dupy wolowej raczej po tym wszystkim co finalnie odwalil wyglada na to, ze niestety by nudnego i spokojnego zycia nie zapewnil. na meza lepiej zwerbowac mniej wrazliwego nudziarza
|
|
Powrót do góry |
|
|
Lilith_1753
Passion
Dołączył: 14 Sie 2006
Posty: 256
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Galway
|
Wysłany: Pon 7:05, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Właśnie wczoraj oglądałam 3 odc. 5 sezonu (ten w którym jest dwóch Xanderów) i tam pod koniec Riley ma przebłysk mówiąc o Buffy "She doesn't love me". Riley mógłby być bardziej skomplikowaną postacią, gdyby tylko scenarzyści mu na to pozwolili. A tak mam wrażenie, że sam Whedon zaczął się nim nudzić. Zamiast pogłębic postać (tak jak w późniejszych sezonach zrobiono to z Xanderem) najpierw kazano Rileyowi ciągle obśliniać Buffy a później wpakowywano go w jakieś dziwne sytuacje związane z jego własnym ego. Fakt: Angel też obśliniał (głośno przy tym mlaskając) i miał problemy z osobowością, ale jego problem dotyczyły Angelusa a Angelus to taka malownicza katastrofa że Riley i jego kompleksy mogą się schować. Wprawdzie Rileya praktycznie nigdy (poza jednym odcinkiem) nie skonfrontowano z Angelem fizycznie, no ale jeszcze był Spike. W momencie kiedy jasne sie stało, że scenarzyści więcej wysiłku wkładają w postać Spike'a, Riley poszedł totalnie w odstawkę. Gdzieś około "Foor for Love" był dla mnie już tylko irytujący. Blucas miał po prostu pecha - grał fizyczny i psychiczny kobiecy ideał, a stał się przeciętniakiem w rodzaju Xandera, tyle że Xander ze swoimi wadami był ludzki, natomiast Riley z niemotę z fryzura w dupkę zamienił się w cierpiącego amerykańskiego mieśniaka o szczerym usmiechu. Rzyg, rzyg, rzyg,... to tyle jeśli chodzi o postać...
A jesli chodzi o rzeczywistość - gdybym spotkała takiego Rileya i Riley okazałby zainteresowanie to pewnie skończylibyśmy na ślubnym kobiercu. To dobrze wyglądający nudziarz który pewnie kocha dzieci. Ideał. Mama byłaby zachwycona. Poza tym nie znam karate, więc nie stanowiłabym dla niego zagrożenia. Agata masz rację - z nim łatwo byłoby żyć, a z biegiem lat ceni się bardziej takie rzeczy. Na Spike'a chyba bym się nie doczekała. To ideał innego rodzaju. Nie spotkałam się nigdy w realu z tak bezwarunkową miłością. Gdybym natknęła się na coś takiego w rzeczywistości, to nawet pozwoliłabym facetowi używać mojego lakieru do poznokci i tuszu do rzęs. Ale nie, takie rzeczy się nie zdarzają...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Pon 11:31, 30 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Właśnie przyszła mi do głowy ciekawa rzecz - zanim dołączyłam do naszego forum, nigdy nie przyszło mi na myśl rozpatrywać Riley'a w kategoriach idealnego kadydata na męża. Z wypowiedzi Agaty wynika, iż jego główną cnotą była poczciwość i bycie nudnym. Czy to faktycznie jest jakaś wielka zasługa, która automatycznie stawiałaby go na piedestale??? Co było w nim takiego wyjątkowego, aby chcieć wziąć go za męża i ojca naszych dzieci? Przecież jak każdy facet Buffy miał poważne wady, dokonywał złych wyborów, jego problemy było widać jak na dłoni, no i bardzo mocno skrzywdził Buffy. Nie zrobił tego z premedytacją, ale chyba nawet nie pomyślał jak ona może na to zareagować, więc pokazał, że jest wielkim egoistą
Wróćmy jednak na chwilę do Angel'a i Spike'a. Bad boys. Mężczyźni, z którymi ma się gorące romanse, ale ostatecznie wychodzi się za mąż za pocziwninki, bo tylko z nimi można zbudować rodzinę, czy tak? Tyle, że jeden i drugi pokazali, że umieją być ojcami (Connor, Dawn), chcą mieć kogoś, aby spędzić z tą osobą całe życie, potrafią być wierni wybrankom i gotowi są na poświęcenia, aby to osiągnąć. Jak to się kawifikuje na kiepskich mężów? Mają wady i probemy, ale któż ich nie posiada.
Nie istnieje w ogóle żaden mężczyzna idealny, który obiektywanie został za takiego uznany. Nie ma prostej segregacji, że "poczwiwy" i "ustępuje staruszkom miejsca", to och i ach, a "przeklina" i "ma dziki temperament" - to be. Można tylko się stwierdzić, jaki facet jest idealny dla mnie, tzn. czy jego dobre cechy najbardziej punktują na mojej skali ocen, czy też, że potrafię przejść do porządku dziennego nad jego wadami. Oczwiście nie mówię, żeby robić tabelki i wykresy, ale takie rzeczy czuje się intuicyjnie. Ponieważ, że na mojej skali nigdy nie punktowały przymioty takie jak "poczwiość" i "nudziarstwo", a także nie potrafiłabym być z kimś, kto chce, aby moje życie kręciło się wokół niego, podczas gdy mój świat się wali (chora mama, siostra-klucz, Hell god...), NIGDY NIE ROZWAŻAŁBYM RILEYA, JAKO IDEALNEGO KANDYDATA NA MĘŻA
Poza tym, nie wygłupiajmy się, małżeństwo to zazawyczaj decyzja na całe życie, więc jak jaki argument będzie miał dla nas większe znaczenie: to, ze ktoś uznał X za pożądnego, czy fakt, że ja kocham Y?
PS. Agato, jeśli dobrze zrozumiałam to sama wybrałaś świadomie (czy też podświadomie) na męża anty-Rileya i z tego co piszesz - wydajesz się z nim szczęśliwa. Nie wmówisz mi więc, że Twoim ideałem jest jego przeciwieństwo, bo moim zdaniem piszesz tak trochę z przekory. Kiedy dokonywałaś wyboru, to to prostu wiedziałaś, kto będzie dla Ciebie najodpowiedniejszy i ta osoba nie ma chyba z Riley'em za wiele wspólnego, co?
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|