Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Najlepsza partnerka dla Angela |
Buffy |
|
35% |
[ 15 ] |
Darla |
|
23% |
[ 10 ] |
Cordy |
|
33% |
[ 14 ] |
Nina |
|
2% |
[ 1 ] |
Eve ;) |
|
4% |
[ 2 ] |
|
Wszystkich Głosów : 42 |
|
Autor |
Wiadomość |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 13:24, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No i mamy pierwszy poważny OT
Problem w tym, że ona wygląda na starszą niż jest, a on na młodszego (spotkałam się z bardzo trafnym określeniem "piętnastoletnia dziewucha" ), no i wszyscy pamiętamy, jak zmieniała mu pieluchy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 16:02, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
jak dobrze ze lady napisala juz to wszystko co ja chcialam, bo chyba bym zaczela bluzgac jestem w dziwnym humorze, wlasnie skonczylam makabryczna manipulacje na halloween, nie moge jej zaladowac bo LJ ma dzis problemy i chyba mi sie troche zlych cech od tej manipulacji przyjelo
zwiazek Cordy i Connora jest oblesny, jak juz Ar-Feiniel zauwazyla, dlatego ze Cordy wyglada na starsza niz jest a Connor na mlodszego. Charismie widocznie ciaza sie nie przysluzyla dla mnie jeszcze jest to oblesne, bo jednak to syn Angela. no ale Cordy jest opetana i to nie jej wina przeciez
jeszcze raz napisze, ze wole AtS od BtVS (wiem, dziwna jestem), po prostu przemawia do mnie klimat i podoba mi sie, ze postacie w tym serialu sa dojrzalsze niz w btvs. nie wiem, jaka bylaby Cordy, gdyby zostala w Sunnydale, moze nie zmienilaby sie az tak bardzo. ale ze wzgledu na swoja trudna sytuacje musialaby pracowac, i na pewno nie bylaby juz taka jak w szkole. co prawda Xander nie stal sie zbyt dojrzaly jak zaczal pracowac, ale wiadomo ze faceci dojrzewaja pozniej
Cordy zmienila sie nie tylko z uwagi na fakt rozpoczecia samodzielnego zycia. trzeba pamietac, ze w Sunnydale wprawdzie nalezala do Scooby Gangu, ale nie bylo to zbyt powazne zajecie. nie oszukujmy sie, do 6 sezonu Scoobi (jak sie robi liczbe mnoga od tego slowa?) nie mieli pojecia, czym tak naprawde jest walka. zawsze byla Buffy, do niej nalezala walka i "taplanie sie" w ciemnosci, a oni tylko pomagali jej w poszukiwaniach, od czasu do czasu wlaczajac sie powazniej. nie mowie tego absolutnie aby pomniejszyc ich wklad, chce tylko zwrocic uwage na pewne roznice. w L.A. nie bylo pogromczyni, byl za to Angel. walka u boku wampira nie moze byc tak komfortowa jak u boku pogromczyni, ktora zawsze jest dobra , uczciwa i uwazajaca, by jej przyjaciol nie wciagnela ciemnosc (pomijam Will, bo to bylo pozniej). Buffy brala na siebie wszystkie trudne decyzje, caly wysilek ratowania swiata spoczywal na jej barkach. w L.A. natomiast cala grupa uczestniczyla w 100% w wydarzeniach, kazdy podejmowal swoje decyzje i ponosil ich konsekwencje. wprawdzie Angel byl liderem, ale ze wzgledu na jego nature przyjaciele nie mieli komfortu zaufania mu calkowicie. no, ale mialam pisac tylko o Cordy, a nie o wszystkich na jej przemiane kolosalny wplyw mialy tez wizje przejete od Doyle'a. to byla naprawde duza rzecz, pamietajmy ze w alternatywnej rzeczywistosci Angel po przejeciu tych wizji oszalal. dziewczyna musiala znalezc w sobie duzo sily by to wytrzymac, przeciez nie o bol fizyczny tu tylko chodzilo, ale przede wszystkim o odczuwanie cierpienia wielu ludzi. tak wiec Cordy nie tylko dojrzala, ale i stala sie silna wlasnie u boku Angela. i poznala go tak, jak nigdy nie miala okazji tego zrobic Buffy. widziala jego slabosc, okrucienstwo, zalamania, ale takze i radosc, poznala te jasna strone Angela, ktorej Buffy nie znala. pamietacie rozmowe Spike'a i B. w 7 sezonie, gdy wszyscy odwrocili sie od niej? o tym, ze widzial ją w najlepszych i najgorszych chwilach? wg zwolennikow spuffy (czyli takze i mnie) swiadczy to o prawdziwosci jego uczucia. nie bede stosowac innej skali dla Cordy i Angela tylko dlatego, ze nie sa moja ulubiona para spuffy
przyznam, ze ja tez bylam w szoku, gdy dowiedzialam sie o ich milosci, ale to bylo jeszcze zanim dobrze poznalam serial. uczucie, ktore rozkwitlo z prawdziwej, szczerej przyjazni jest dla mnie bardzo przekonujace. zeby watpic w ich milosc, trzeba by najpierw watpic w przyjazn, a w takim wypadku serial do powtorki caly
jeszcze jedno napisze, choc nie wiem czy to powinno sie znalezc tutaj, czy w temacie o partnerze dla Buffy czy w tym o 3 sezonie nie widzialam wczorajszego odcinka, ale pamietam ten z zeszlego tygodnia. i od razu rzucilo mi sie w oczy jedno - zachowanie Angela wobec Buffy. przeciez ten facet po prostu nie chce sie z nia porozumiec. kiedy ona robi jakies aluzje nt milosci, czy uczucia, on sie zachowuje jak kretyn i zbywa ją, w przekonaniu, ze tak jest najlepiej. nie chce nawet z nia powaznie porozmawiac, dopoki nie zostanie przycisniety. przypomina mi takiego wegorza, ktory wyslizguje sie z rak naprawde, golym okiem widac jak sie zle czuje w towarzystwie Buffy, trzeba by byc sadysta by go na to skazywac
|
|
Powrót do góry |
|
 |
malna
Into The Woods
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 16:47, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
lady_m4ryjane napisał: | poprosze o konkretny przyklad tego w czym buffy i angel sie nawzajem uzupelniali i co bylo ich nicia porozumienia, ktore konkretne zachowanie by na to wskazywalo? bo ja nie widze ani jednego, moze mnie przekonacie  |
Przekonywać Cię nawet nie próbuję, relacje międzyludzkie to delikatna materia i szczerze mówiąc nawet nie mam pomysłu jak ją sprowadzić do konkretnych przykładów. Sama kiedyś zauważyłaś, że mam problemy z praktycznym myśleniem , w dodatku muszę Ci przyznać rację, chociaż równie dobrze mogłabym napisać, że myślę bardziej abstrakcyjnie. Właśnie na tej płaszyczyźnie Buffy i Angel najwyraźniej się uzupełniają.
Tak jak pamiętam bangelowe odcinki (czyli bardzo ogólnie ), Buffy patrzyła bardzo trzeźwo na swoje życie i codzienne problemy, chciała ogarnąć wszystko i dużo wysiłku wkładała w to, aby nie zaniedbując swego powołania funkcjonować jak normalna dziewczyna. Była zanurzona w świecie i czerpała z niego pełnymi garściami, wbrew temu co piszesz, uważam, że bardzo dojrzale podchodziła do swej misji ("wciąż będę miała czas na walkę z siłami ciemności, chcę przy tym prowadzić normalne życie") Nie trzeba wyjaśniać, jak bardzo różniła się w takim podejściu od Angela. Chociaż on już wcześniej był po dobrej stronie, dopiero Buffy powoli wyprowadzała go na powierzchnię. Oboje walczyli z przekonania (Angel także w ramach pokuty), ale to ona swoim przykładem pokazywała mu, że ich walka była nie tylko słuszna, ale stanowiła też powołanie, nie do cierpienia, a do samorealizacji i szczęscia. ("what's my line") Ogólnie Buffy była takim światłem Angela, ukazywała mu jasną stronę i robiła to zupełnie naturalnie, bo w ten sposób żyła.
Z drugiej strony, Angel był chyba jedyną osobą, która wyzwalała w Buffy jakąś głębię. Przy nim rozwinęła się duchowo i emocjonalnie, zatrzymywała się w biegu. Stała się bardziej refleksyjna i przenikliwa, świadoma swoich uczuć (porównajcie Buffy w Passion i w pierwszym sezonie)
Uff.. napiszę chyba jeszcze o bangelowym wspólnym gruncie, ale to innym razem
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 19:11, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
No z tym porównaniem Buffy w 1 sezonie i w Passion, to trafiłas jak kula w płot, bo po pierwsze była młodsza, po drugie, trudno nie stac sie nico bardziej refleksyjnym, po takiej niespodziance, jak stała sie jej udziałem
Ja tam zgadzam się, ze Buffy i Angel mieli ze sobą wiele wspólnego, dlatego upieram sie, że gdyby on nie wyjechał, to moglaby z tego wyniknąc piekna przyjaźń. Co do ich ewentualnego związku nie jestem przekonana, bo jak pisałam wczesniej, mijali sie jesli chodzi o priorytety, a to jest najważniejsze, by zbudowac trwały związek. Poza tym, obojwe mieli domonujące, silne chraktery, z racji swoich zajęć. potrzebowali partnera, który nie walczyłby o dominację, tylko sie odrobinę usunął w cień - nie zrozumcie mnie źle, ja naprawde jestem za równouprawnieniem! Po prostu dwa bardzo mocne charaktery nie moga funkcjonowac obok siebie w zgodzie - dlatego Buffy i Faith nie mogły stworzyć zgodnego śmiercionosnego duetu. Buffy potrzebowała kogos takiego jak Spike, który akceptował ja z całym dobrodziejstwem inwentarza i akceptował to, ze jego rola u jej boku będzie wwego rodzaju dopełnieniem - nie potrafił tego Riley. Angel chyba tez nie potrafił, dlatgeo pod pretekstem jej dobra wyjechał i znowu mógł byc na pierwszym planie, tłumacząc to potrzeba odkupienia. Nie twierdzę nawet, że to było całkiem świadome i nie mam nawet do niego pretensji (dawno nie oglądałam odc. The Prom ), bo jak dobrze wiecie, lubię Angela. On potrzebował takiej kobiety jak Cordy, która znała go na tyle dobrze, by rozumiec jego potzreby. W pewnych dziedzinach gotowa usunąc sie w cień, nadrabiahjąc to na innym gruncie Wydaje mi się, że potrafiła to tez Darla, jako kobieta mądra i doświadczona, potrafiąca zręcznie manipulować mężczyzną, jednoczsnie pozostając w jego cieniu, a przynajmniej sprawiając, że jemu się tak wydawalo.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 19:59, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
jessie pokazałaś wiele istotnych faktów na temat związku A/C, co jednak ciągle nie zmieni mojego zdania przynajmniej w dwóch kwestiach: z logicznego punktu widzenia nie ma możliwości, aby ten związek istniał (powody dałam kilka postów wcześniej), no i... po prostu nie znoszę Cordy i dlatego nigdy nie chicałam, aby była z Angelem. Ten powód jest dosyć dziecinny, ale coż, nic na to nie poradzę
OT nawet mi nie wspominaj o lj, dzisiaj wystapiły mi jakieś problemy, tak iz nie miałam do niczego dostępu i miałam ochotę w ogóle sie wypisać z tego interesu
malna napisał: | Z drugiej strony, Angel był chyba jedyną osobą, która wyzwalała w Buffy jakąś głębię. Przy nim rozwinęła się duchowo i emocjonalnie, zatrzymywała się w biegu. Stała się bardziej refleksyjna i przenikliwa, świadoma swoich uczuć |
Może to przemawia przeze mnie temperatura, bo trochę zaczęłam chorować, ale to tłumaczenie jest strasznie mętne, ogólne i enigmatyczne. Można by je zastosować dosłownie do każdej pary, bo co to właściwie oznacza, że ktoś w kimś "wyzwala głębię"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
malna
Into The Woods
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Nie 20:09, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: | No z tym porównaniem Buffy w 1 sezonie i w Passion, to trafiłas jak kula w płot, bo po pierwsze była młodsza, po drugie, trudno nie stac sie nico bardziej refleksyjnym, po takiej niespodziance, jak stała sie jej udziałem |
Młodsza była o cały rok, chodzi mi właśnie o to jaka w tym czasie zaszła w niej przemiana. Dla mnie jest widoczne, że z nim i o nim mówiła inaczej. Buffy zasadniczo nie jest tak pełną empatii postacią jak Willow, czy właśnie tak refleksyjną jak Angel, ale przy nim odkrywała drugie dno.
EDIT:
ok, dalej jest enigmatycznie, ale bangelowe odcinki widziałam dawno w każdym razie pamiętam, że podobnie jak w drugim sezonie Buffy wyrażała się jeszcze tylko po wskrzeszeniu - w końcu po raz drugi została wyrwana z nieba. To daje pojęcie, jak głęboka była jej więź z Angelem.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 20:39, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
malna napisał: |
ok, dalej jest enigmatycznie, ale bangelowe odcinki widziałam dawno w każdym razie pamiętam, że podobnie jak w drugim sezonie Buffy wyrażała się jeszcze tylko po wskrzeszeniu - w końcu po raz drugi została wyrwana z nieba. To daje pojęcie, jak głęboka była jej więź z Angelem. |
W takim razie Twoja pamięć odcików z 2 sezonu jest stokroć lepsza niż moja, bo ja cały czas zachodzę w głowę, o jakich słowach Buffy mówisz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 20:52, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Cytat: | z logicznego punktu widzenia nie ma możliwości, aby ten związek istniał (powody dałam kilka postów wcześniej) |
musialam nie zauwazyc, potem sie wczytam i zanalizuje jeszcze mam zamiar wypowiedziec sie nt Darli, mam nadzieje ze nie zapomne.
Cytat: | po prostu nie znoszę Cordy i dlatego nigdy nie chicałam, aby była z Angelem. Ten powód jest dosyć dziecinny, ale coż, nic na to nie poradzę |
jak najbardziej rozumiem, i nie bede sie starac na sile cie przekonywac, choc ja Cordy akurat bardzo lubie. szczerze to wnioskujac z twoich wczesniejszych postow dalabym glowe ze nie lubisz angela, no ale widocznie sie pomylilam a powod jak najbardziej dla mnie zrozumialy, ja sama nie znosze z calego serca Fred i nie podoba mi sie ze Wes ją kocha. choc staram sie byc bardziej elastyczna i przyznaje mu prawo do szczescia z kim tam mu sie podoba. przynajmniej sie staram
a LJ juz dziala
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 21:39, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
jessie napisał: | Cytat: | po prostu nie znoszę Cordy i dlatego nigdy nie chicałam, aby była z Angelem. Ten powód jest dosyć dziecinny, ale coż, nic na to nie poradzę |
jak najbardziej rozumiem, i nie bede sie starac na sile cie przekonywac, choc ja Cordy akurat bardzo lubie. szczerze to wnioskujac z twoich wczesniejszych postow dalabym glowe ze nie lubisz angela, no ale widocznie sie pomylilam a powod jak najbardziej dla mnie zrozumialy, ja sama nie znosze z calego serca Fred i nie podoba mi sie ze Wes ją kocha. choc staram sie byc bardziej elastyczna i przyznaje mu prawo do szczescia z kim tam mu sie podoba. przynajmniej sie staram |
Sama się o to prosisz Widzę, ze muszę Ci dać próbkę tego jak pracuje mój mózg. W pewnym momencie możesz miec pewne problemy ze zrozumieniem, że ktoś moze wypisywać takie bzdury, jednakże czuję, że muszę być całkowicie szczera w tym punkcie naszej znajomości
Here it comes!
Dobrze zrozumiałaś, że nie lubię Angela, ale jeszcze bardziej nie lubię Cordy. Kocham za to Buffy i zawsze denerwowowało mnie, iż Cordy uważała się za lepszą od B i starała się jej to udowodnić, m.in. podrywając Angela (w BtVS). Tak więc z czystej kobiecej solidarności jestem absolutnie przeciwna myśli, aby Cordy w końciu zdobyła Angela. Po prostu nie chciałabym dać jej tej satysfakcji ze względu na Buffy.
jessie, mam nadzieję ze jeszcze nie zemdlałaś tam przed kompem, ani nie nie dostałaś ataku serca/śmiechu.
Uczciwie uprzedzałam, że to dziecinne powody
|
|
Powrót do góry |
|
 |
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Nie 22:04, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
owszem, dostalam ataku smiechu, bo uswiadomilam sobie ze niektore z moich powodow tez sa dziecinne no coz, moze najpierw wytlumacze czemu lubie Buffy. otoz mam fiola na punkcie Spike'a, i kiedys, po parokrotnym juz obejrzeniu serialu doszlam do wniosku, ze skoro TAKI facet sie w niej zakochal to nie moze byc taka zla. od tego czasu ją lubie, a spuffy wrecz uwielbiam. nigdy jednak B. nie stala sie moja ulubiona postacia. natomiast Cordy zawsze bardzo lubilam, i gdyby nie bylo Faith, wlasnie Cordy bylaby moją ulubioną żenska postacia z obydwu seriali. angela tez bardzo lubie, o wiele bardziej niz B., dlatego z radoscią powitalam mysl ze Cordy cieszy sie tym czym Buffy nie moze tak wiec tez dziecinny powod, ale zapewniam, tylko jeden z wielu i wcale nie najwazniejszy
nawalilam powyzej mnostwo powtorzen i bledow stylistycznych, ale odganiaja mnie sprzed kompa wiec wybaczcie ze nie poprawie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
lady_m4ryjane
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 19 Lis 2005
Posty: 5905
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Łódź
|
Wysłany: Nie 22:29, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
malna co do glebi buffy to nie wyzwolil w niej tego angel. w tym wlasnie czasie to ona przeszla ogromna przemiane, bo z panienki typu cordy w liceum musiala stac sie bardziej dojrzala niz jej rowiesniczki, lecz angel nigdy tego nie dostrzegl i zawsze widzial w niej dzieciaka. nawet w glupim chosen gdzie nie podobalo mu sie to, ze buffy decyduje w tak waznej kwestii jaka jest wyeliminowanie jego z istotnej walki, w pewnym sensie wysmial tez to, ze w ogole w jakikolwiek sposob zainteresowala sie spikiem. ta para nie potrafila sie ze soba porozumiec na absolutnie zadnej plaszczyznie. refleksyjnosc i glebie zdobywa kazdy nastolatek i czesto przyczynia sie do tego pierwsza milosc, nawet jesli jest to milosc, z ktorej smiejemy sie po latach. takze angel mial tylko taka przewage nad innymi, ze byl pierwszy i zakonczyl to w najgorszy z mozliwych sposob, bo zostawil dziewczynie nadzieje, dlatego nigdy nie mogla dojsc do siebie. jezeli tak chcial dzialac dla jej dobra trzeba bylo zakonczyc zwiazek jakims konkretnym lamiacym serce powodem, nawet jesliby to bylo klamstwem. by buffy wreszcie przestala myslec jakimis swoimi wyobrazeniami, by czar prysl i zobaczyla jaki jest naprawde. angel przy buffy jest dla mnie oszustem, bo przy niej nigdy nie byl soba, nie dal sie poznac. dlatego buffy kochala wyobrazenie tego jaki on jest, kochala tylko to co on jej ukazal, a tak naprawde nie miala zielonego pojecia jakim on jest czlowiekiem, sorry wampirem poza tym na kazdym kroku ja dolowal, nie pozwalal jej cieszyc sie z tych skrawkow normalnego zycia jakie jej pozostalo, kazda luzna rozmowe czy zart musial skwitowac ponura mina, nawet na glupia studniowke nie mial ochoty z nia isc, bo w koncu co to takiego waznego. chcial dla buffy normalnosci lecz swoim zachowaniem co krok wszystko komplikowal. byl ponury i powazny u boku zwariowanej nastolatki choc w ats nie raz pokazal, ze umie sie smiac i wyglupiac. na pewno postac buffy zainspirowala go i dzieki temu sam potem stal sie bohaterem ale on dla buffy nie pozostawil po sobie nic dobrego. i dokladnie zgadzam sie z tym przeciwienstwem dwoch silnych i dominujacych sylwetek - to nigdy nie dziala. angel przy buffy nabral sily co pozytywnie wplynelo na jego dalsze losy, lecz buffy przy angelu zyskala tylko zranione serce i wyobrazenie wielkiej utraconej milosci, ktore blokowalo ja przed kazdym kolejnym partnerem. przeciez ludzie gdyby ona znala angela takiego jakim byl w ats to nie sadze by go tak strasznie wspominala jaka swoja jedyna wielka milosc. mlodziencze uludy w mig by zniknely.
ar-feiniel sadze, ze gdyby akcja buffy zaczela sie jeszcze w LA gdy glowna bohaterka miala lat 15 to nie znosilabys ja rownie mocno jak Cordy. zreszta w jednej glupiej 5-minutowej scenie z lizaczkiem i 'call me', 'call me' wydawala mi sie jeszcze glupsza od cordelii zreszta nawet w sunnydale z buffy nie raz wychodzilo zdzirowate oblicze. chyba jak z kazdej kobiety
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Ar-Feiniel
Proud member of the SpuffyShippers Union
Dołączył: 10 Wrz 2006
Posty: 3007
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Poznań
|
Wysłany: Nie 23:16, 15 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
lady_m4ryjane napisał: | ar-feiniel sadze, ze gdyby akcja buffy zaczela sie jeszcze w LA gdy glowna bohaterka miala lat 15 to nie znosilabys ja rownie mocno jak Cordy. zreszta w jednej glupiej 5-minutowej scenie z lizaczkiem i 'call me', 'call me' wydawala mi sie jeszcze glupsza od cordelii zreszta nawet w sunnydale z buffy nie raz wychodzilo zdzirowate oblicze. chyba jak z kazdej kobiety  |
Być może, ALE Buffy, w tamtych migawkach, sprawiła na mnie wrażenie niedojrzałej, dość pustej smarkuli, natomiast Cordy zawsze odbierałam jako arogancką i świadomie okrutną. Częstokroć przyrównuje się C. do Anyi, ale ja tam widzę zasadniczą różnicę miedzy nimi: Anya mówi co myśli i jest bezceremonialna głownie dlatego, iż nie jest świadoma, że robi komuś przykrość (choć w późniejszych sezonach to się trochę zmienia). Cordy zaś czyni to celowo, bo jest prawdziwą #^&*#@, której sprawia radość poniżanie i wyśmiewanie innych ludzi, często tylko dla zabawy, albo żeby poczuć, że ma nad kimś władzę. Za dużo spotkałam takich dziewczyn w swoim życiu, aby czuć do Cordy sympatię.
Tzw. "zdzirowatość" Buffy oczywiście istniała, jednakże to nie była dominująca cecha jej charakteru. Ujawniała się wtedy, gdy B. poddana była wielkiemu stresowi, życie waliło się jej głowę lub zwyczajnie miała dolinę. Co do Cordy, what's her excuse?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Agata
Chosen
Dołączył: 16 Lis 2005
Posty: 3843
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 9:23, 16 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Heh, ja to chyba jakaś dziwna jestem, bo prawie wszystkich bohaterów lubię Nawet Cordy, choć zgdzam sie, że bywała okrutna i jej złośliwości, choć zbawne, były wymierzone tak, żeby bolały najbardziej. Nie lubię chyba tylko Xandra, choć często mnie bawi. Ale poza jednym odcinkiem, lubię nawet Rileya Oczywiście Buffy lubię bardzo.
Malna, weż ty sobie obejrzyj te bangelowe odcinki, bo nie idzie z tobą dyskutować.
Nie jestem pewna, czy fakt, że ktos sie prtzy kimś zmienia jest argumentem na korzyść. Albo akceptujesz drugą osobę taką, jak jest, albo nie i usiłujesz ją zmieniać. Wiem, że to nie jest przypadek Buffy i Angela. Tu wyjaśnienie jest dużo prostsze - refleksyjność brała się z permanentnego doła. Co by nie mowić o ich związku, jak bardzo roamntyczny i chwytający za serce by nie był, nie można zaprzeczyc temu, że Angel wpędzał Buffy w depresję. Te ciągłe: nie możmy być razem, nic z tego nie będzie, nie jestem dla ciebie wystarczająco dobry - nic dziwnego, że się dziewczyna zrobiła, hm, bardziej refleksyjna.
A ja tu jeszcze się przyczepię do jednej rzeczy. Nigdy o tym nie pisałam, ale zawsze mnie to przy oglądaniu 3 sezonu zastanawia.
Buffy bardzo przezyła zabicie Angela, uciekła do LA, z nikim o tym nie rozmawiała i w ogole, ale minęły 3 miesiące, Buffy wraca i przeżywa dalej, ale próbuje sobie układać zycie, zaczyna się spotykać ze Scottem... Jakos mi to nie pasuje. Oczywiście trudno wiecznie opłakiwać Angela, zwłaszcza jak się ma 17 lat, trzeba iśc dalej, albo jeszcze lepiej: klin klinem, ale jakoś mi ta cała sprawa ze Scottem nie pasuje. A gdyby Angel nie wrócił? Buffy by tak szybko rozpoczęł nowe zycie? To juz jego przemiane w Angelusa dłużej przetrawiała.
A propos przemian, jakie zachodziły w Buffy to jest przecież normalne, że człowiek z biegiem lat się zmienia. Każde wązniejsze wydarzenie, każdy związek, każda przyjaźń odciska jakieś pietno. Buffy spotkała Angela gdy miała 16 lat -to okres, kiedy człwoiek bardzo się zmienia, nwet jesli nie spotykają go tak dramatyczne przezycia jak Buffy. Dorasta się, kształtują sie poglądy itp. Ta osoba, która jest wtedy najbliżej, ma pewnie na to niemały wpływ, ale nie jest za to odpowiedzialna.
Lady, jak czytam twój opis Angela, utwierdzam sie w przekonaniu, że jest bardzo podobny do mojego męza. Szkoda, że tylko z charakteru Ale wciąz jeszcze go lubię. Angela, rzecz jasna
|
|
Powrót do góry |
|
 |
malna
Into The Woods
Dołączył: 06 Mar 2006
Posty: 1201
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Pon 11:34, 16 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Agata napisał: | Malna, weż ty sobie obejrzyj te bangelowe odcinki, bo nie idzie z tobą dyskutować.
|
słusznie
a właśnie ostatnio powtarzam sobie btvs od początku (narazie dopiero Witch) prawdopodobnie i tak będzie mi ciężko dyskutować, bo nie chodzi mi o te pamiętne, może trochę sentymentalne dialogi, jak chociażby na lodowisku ("Nawet nie zauważyłam"), ale ogólne wrażenie, że ich rozmowy były głębsze moje subiektywne wrażenie
jeszcze o Cordy w btvs, bardzo ją lubię, naprawdę przyprawia początkowe serie, ale rozumiem też, jaki można mieć uraz do takich osobowości. mimo wszystko Cordelia miała kilka zasadniczych plusów w porównaniu z typowymi szkolnymi panienkami.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
jessie
Proud member of the Sexy Spike Squad
Dołączył: 17 Lis 2005
Posty: 3093
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Festung Breslau
|
Wysłany: Pon 13:26, 16 Paź 2006 Temat postu: |
|
|
Ar-Feiniel napisał: | Co do Cordy, what's her excuse? |
bardzo nieprzyjemne pytanie postaram sie nie odbierac go jako "what's my excuse" charakterem moze i do Cordy nie dorastam, ale cale zycie sie staralam fakt, ze Cordy czasem przeginala i bywala okrutna, ale jakos latwo mi idzie wybaczyc, bo jednak jej zlosliwosci czesciej bywaly zabawne niz okrutne. byla szczera i lojalna (choc moze ta druga cecha bardziej sie uzewnetrznila w ats), a tego wlasnie szukam u ludzi. Xander byl niby tak wielkim przyjacielem Buffy, a ile razy zawiodl jej zaufanie? naprawde duzo potrafie wybaczyc, ale Xander jako przyjaciel bylby u mnie skreslony juz po akcji z Willow (gdy nie przekazal B. jej prawdziwych slow o Angelusie). jestem pewna ze Cordy tak by wlasnie nie postapila, nawet na etapie Sunnydale, kiedy wciaz jeszcze lubila udawac idiotke poza tym w L.A. nawet okrucienstwo jej stopniowo przeszlo choc oczywiscie rozumiem niechec do niej, no musze rozumiec skoro sama zarezerwowalam sobie prawo do niecheci wobec tak uwielbianej przez wszystkich Fred.
Agata napisał: | Lady, jak czytam twój opis Angela, utwierdzam sie w przekonaniu, że jest bardzo podobny do mojego męza. Szkoda, że tylko z charakteru Ale wciąz jeszcze go lubię. Angela, rzecz jasna  |
po prostu uroczy komentarz - jak zwykle zreszta
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1
|
|